Kolejna ofiara oderwanej od realiów ideologii czy pseudoreli

Moderator: Jacek-P

Lech

Kolejna ofiara oderwanej od realiów ideologii czy pseudoreli

Post autor: Lech »

Świat
PAP, tom /2002-06-05 11:45:00


Dziecko zmarło, bo rodzice nie zgodzili się na leczenie

Dwoje Adwentystów Dnia Siódmego i wegan, których półroczny synek zmarł, bo nie pozwolili na jego leczenie, zostało uznanych przez sąd za winnych nieumyślnego spowodowania śmierci.

Wysokość kary dla 45-letniego Roby'ego Jana Moorheada i jego 34-letniej żony Deborah Anne Moorhead sąd ogłosi za tydzień. Grozi im do 10 lat więzienia.

Synek Moorheadów, Caleb, zmarł 29 marca na zapalenie płuc, cierpiał też na anemię i uszkodzenie mózgu spowodowane brakiem witaminy B12. Witamina ta występuje w pokarmach zwierzęcych, m.in. w rybach, mleku i jajach. W diecie wegańskiej - skrajnej odmianie wegetarianizmu - rezygnuje się nawet z jajek i nabiału.

Moorheadowie uważali, że wyleczą synka modlitwą, ziołami i warzywami. Próbowali go kurować wcierając mu w stopy czosnek. Nie dopuścili do Caleba lekarzy, choć doktorzy kilkakrotnie ostrzegali, że ich dziecko ma anemię i uszkodzony mózg. Pani Moorhead oświadczyła policji, że klasyczna medycyna to "wymysł szatana".

**********************************************************

Podaję za:
http://info.onet.pl/504770,12,item.html
Anonymous

Re: Kolejna ofiara oderwanej od realiów ideologii czy pseudo

Post autor: Anonymous »

Każdy ma swoją miarę co do życia czasem człowiek chce być wielki i zapisuje w prawie możliwość interwencji państwa w przypadku szkodliwości wobec siebie lub innych.Myślę, że jednak karą największą dla nich oboje jest utrata życia.
Anonymous

Re: Kolejna ofiara oderwanej od realiów ideologii czy pseudo

Post autor: Anonymous »

Oczywiście życia ich syna ,bo czy ludzie mogą przeżyć coś bardziej żle, niż śmierć własnego syna.
Gosia

Re: Kolejna ofiara oderwanej od realiów ideologii czy pseudo

Post autor: Gosia »

Ruchała? A Ty znowu swoje? Jak Cie z niusow wywalili, za trollowanie na grupie wegetarianizm, to znalazles sobie nowe miejsce uzalania nad strasznym losem biednego, zindoktrynowanego przez HK synka? Tylko ze przebiegle nie zaczynasz od głownego tematu (tzn jacy to HK sa straszni itp), ale na razie pozwalasz, zeby inni uczestnicy dyskusji przyzwyczaili sie do Ciebie. Dopiero za 2-3 posty ujawnisz im adresy swoich stronek o HK, kiedy beda mysleli, ze jestes jednym z nich. A powiesz im, o tym chłopaczku, ktory byl wegetarianinem, pojechal na Twoj oboz w gory, a tam zmusiles go do zjedzenia zupy na kosciach? Czy przytoczysz rownież inne, przefantazjowane, opowiesci o sektach typu HK, o tym jakim jestes wspanialym wegetarianinem (ktoremu co prawda zdaza sie wtrążolić jakies miesko) itp? jestem bardzo ciekawa...
wegan

Re: Kolejna ofiara oderwanej od realiów ideologii czy pseudo

Post autor: wegan »

koleś co ty wogule piepszysz? zastanowiłeś sie nad tym co napisałeś
po pierwsze sekta którą opisujesz to nie weganie tylko jakieś zjeby co nie pozwalają dziecku pić mleka matki. podstawowym założeniem weganizmu jest to że każdy gatunek ssaka powinien pić mleko swojego gatunku a wiec mleko krowie jest dla cieląt mleko ludzkie dla noworodków poza tym nie gadaj bzdur że u vegan nie ma witaminy b-12 witamina ta jest wytwarzana w naturalny sposób przez ludzki organizm ( w jelitach) wienc nim zaczniesz oczerniać najpierw poczytaj troche fachowej literatury a nie "życie na gorąco"
wegetarian

bądz świadom tego co konsumujesz

Post autor: wegetarian »

STRACH

Dzień jego narodzin nie wyróżniał się niczym szczególnym od minionych, ani przyszłych dni. On też nie wyróżniał się niczym, od dziesiątek braci i sióstr, zamkniętych w zagrodach tego ponurego, pozbawionego światła budynku, budynku, w którym się urodził. Jego kontakt z matka trwał zaledwie kilka minut, po czym zaraz został zaciągnięty do ciasnej zagrody. Każdy ruch sprawiał mu kłopot, kończyny mu drętwiały, powodując nieustający ból. Sytuacja ta pogarszała się wraz z mijającym czasem, kiedy to jedyna rzeczą, która była mu ofiarowywana były spore ilości jedzenia, oraz wstrzykiwane dziwne środki, za sprawa tego rósł bardzo szybko, przez co poruszanie się w zagrodzie stawało się niemalże niemożliwe.

Podświadomie czuł, że powinien żyć zupełnie inaczej na wolnej przestrzeni wraz z matką, siostrami i braćmi. Nie wiedział jednak, dlaczego nie jest to możliwe. Podświadomość dawała także mu strach, uczucie strachu przepełniało go z każdą chwila coraz bardziej, gdzieś wewnątrz coś dawało mu sygnał, że niebawem wydarzy się coś przerażającego. Uczucie to nie towarzyszyło jednak wyłącznie jemu, gdyż strach przepełniał oczy jego braci i sióstr z zagród naprzeciwko. Dni mijały, każdy był niemalże identyczny, o tej samej porze podawano jedzenie, nic nie ulęgało zmianie, aż do pewnego dnia, kiedy to zagroda została otwarta, a on wyprowadzony po raz pierwszy od czasu, kiedy go do niej wprowadzono, czyli od dnia swoich narodzin. Zmiana ta pogłębiła uczucie strachu, ale i dała nadzieje, że dzięki temu zajdzie w jego życiu zmiana na lepsze, zresztą już zaszła wreszcie mógł swobodnie poruszać nogami, chodzić, pomimo tego, że już prawie całkowicie zapomniał, na czym to polega. Niepokojące było to, że był uparcie gdzieś ciągnięty, zauważył, że podobny los spotkał braci i siostry z zagród naprzeciwko, jak i tych z boku. Oni także czuli się nie swojo, a emanujący od nich strach dało się wyczuć na odległość. W pewnym momencie doprowadzono ich do końca budynku, a kończące go wielkie drzwi zostały otwarte. Poraziło go dziwne światło, jakże inne od tego mrocznego półmroku panującego w środku budynku, poraziła go także masa barw, wręcz szokująca na tle szarości ścian wewnątrz. Nie zdążyło go to wszystko jednak w pełni zachwycić, gdyż w moment po tym jak to dane mu było zobaczyć, został wraz z kilkunastoma braćmi i siostrami wepchnięty do ciasnej, pozbawionej światła skrzyni na kołach, w której ledwo udało im się wszystkim pomieścić. Teraz wyraźnie intuicja mówiła mu, że z tego nie wyniknie żadna zmiana na dobre, uczucie strachu pogłębiało się coraz bardziej.

Trudno określić czas, który spędził wewnątrz tej skrzyni, czas ten był jednym wielkim koszmarem, na który składał się brak światła, niemożność wykonania jakiegokolwiek ruchu, przeraźliwy jęk współtowarzyszy, nie dający wciąż spokoju głód i pragnienie, oraz coraz częściej powtarzająca się agonia, co słabszych jednostek, umierających w końcu z wycieńczenia. Jemu udało się przeżyć do chwili, gdy drzwi skrzyni zostały otwarte, po czym wyprowadzono go, wraz z pozostałymi, wycieńczonego do tego stopnia, ze ledwo mógł iść. Wtedy po raz drugi widział na zewnątrz, blask światła padającego z góry, równie krótko jak poprzednio, bo zaraz wprowadzono go do dość sporego budynku. Wewnątrz wciągano ich kolejno, do następnego pomieszczenia, z którego krótko po wprowadzeniu dało się słyszeć krótki, urwany jęk wprowadzonego. W tym momencie jedyne, co czuł to był strach. Wreszcie nadeszła jego kolej. Wepchano go do środka, mimo stawianego przezeń oporu. Tam przystawiono mu dziwne narzędzie do głowy. Głośny huk uprzedził urwany jęk, który zdążył wydąć zanim jego ciało obsunęło się bezwładnie na podłogę.


Parę dni później jedynym świadectwem tego, ze kiedykolwiek żył było jego mięso wiszące na haku w którymś ze sklepów.
Zablokowany