Strona 1 z 2

Legalizacja?

: 2003-07-02, 08:43:52
autor: palilem i zyje
Po co i dlaczego legalizować konopie? Jak było przed czasami prohibicji i jak może być w przyszłości?
Szybka lekcja historii - jak doszło do delegalizacji?
Człowiek zna psychoaktywne właściwości marihuany od około 5000 lat, a już od blisko stu wieków używa włókna konopi do produkcji tkanin i sznurów. Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku konopie uprawiano masowo na wszystkich kontynentach, a ich przetwórstwo było ważną gałęzią gospodarki w wielu krajach. Wielu lekarzy przepisywało marihuanę na najróżniejsze dolegliwości, a rzesze ludzi paliły ją dla przyjemności. Wówczas nikomu to jeszcze nie przeszkadzało. Dlaczego więc w ciągu kilkudziesięciu lat sytuacja tak się zmieniła?

W 1917r. pojawiły się pierwsze sygnały o nadchodzącej rewolucji. Dwaj amerykańscy wynalazcy, Henry Timken i George Schlichten opublikowali projekt maszyny (ang. decorticator) pozwalającej na masowe oddzielanie włókna konopnego od miąższu. Dzięki temu produkcja tkanin i papieru miała stać się o wiele tańsza. Pierwsze eksperymenty dały rewelacyjne wyniki, a wynalazcy ogłosili że maszyna będzie niezwykle pożyteczna dla całej ludzkości, a przede wszystkim dla inwestorów.

Nowy wynalazek zaniepokoił szefów firmy DuPont, która dzięki ogromnym zamówieniom ze strony rządu, była jednym ze strategicznych koncernów papierowo-włókienn iczych w USA. DuPont, producent pierwszego włókna sztucznego - Rayonu i czołowy wytwórca papieru drzewnego, poczuł na plecach oddech konkurencji. Nowa technologia przetwórstwa konopi dawała możliwość produkowania większych ilości papieru za mniejszą cenę i przy użyciu mniejszej ilości szkodliwych dla środowiska substancji.

W 1931r. Andrew Mellon, sekretarz skarbu oraz właściciel banku, z którego usług korzystał DuPont, zatwierdza kandydaturę swego przyszłego zięcia, Harry'ego J. Anslingera na stanowisko szefa nowopowstałego Federalnego Biura d/s Narkotyków.

Era Anslingera
Anslinger wypowiada wojnę marihuanie. Rozpętana przez niego propaganda pojawiała się w poczytnych brukowcach oraz na ulotkach rozpowszechnianych w całym kraju. Marihuanę nazwano "zabójczym narkotykiem", a postacią "przyjaznego nieznajomego" (ang. friendly stranger) wręczającego jointa, straszono zarówno młodzież, jak i rodziców. Wielkie plakaty głosiły, że "marihuana zamienia chłopców w bestie w 30 dni" i tym podobne bzdury.

W rozpowszechniani u plotek Anslingerowi pomagał William Randolph Hearst, właściciel wielkiego wydawnictwa płodzącego brukowce. W jego gazetach artykuły przeciwko marihuanie sąsiadowały z tekstami rasistowskimi, a nieraz łączono oba te wątki, ostrzegając przed "naćpanymi marihuaną czarnuchami gwałcącymi białe kobiety".

Dziś trudno uwierzyć, że ludzie dali nabrać się na te wyssane z palca brednie (a najgorsze jest to, że część z nich jest nadal powtarzana). Faktem jest jednak, że w 1937r. w 46 stanach zdelegalizowano marihuanę. Jedyny głos sprzeciwu pochodził od Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego - dr James Woodward stwierdził, że w ten sposób pozbawia się społeczeństwo jednego z najbardziej obiecujących lekarstw. Niestety, emocje wygrały ze zdrowym rozsądkiem. Przez następne 2 lata około 3000 lekarzy zostało ukaranych za stosowanie konopi.

W 1961r. prohibicja rozszerza się na prawie cały świat. 60 państw, członków ONZ, podpisuje "Uniform Drug Convention", przez co zobowiązują się do wycofania konopi z użycia w ciągu 25 lat.

Ciekawe jest to, że Anslinger, choć osiągnął swój cel, nie zakończył wojny z trawką. Agenci Biura d/s Narkotyków na jego zlecenie śledzili muzyków jazzowych, by aresztować ich gdy tylko pojawią się podejrzenia, że są pod wpływem marihuany. Na szczęście przełożeni szybko powstrzymali Anslingera przed tym szaleństwem. Mimo to, nie dał on za wygraną i w 1948r. próbował przekonać kongresmanów, że kanabis nastraja ludzi pokojowo i może być wykorzystywany przez komunistów do osłabienia ducha bojowego amerykańskiej młodzieży. A przecież jedenaście lat wcześniej ten sam człowiek, także przed całym Kongresem, głosił że "Marihuana jest jednym z narkotyków, które wywołują najsilniejszą agresję i przemoc.".

Anslinger w 1962r zostaje wysłany na emeryturę przez prezydenta Kennedy'ego. Umiera w 1975r.

Powrót do normalności
Wraz z końcem ery Anslingera, rozpoczął się powrót do normalnego stanu, sprzed czasów jego propagandy. W USA powoli liberalizowano przepisy dotyczące marihuany - w niektórych stanach pozwolono na posiadanie niewielkich ilości do własnego użytku. Niestety, "War on drugs" nadal trwa, a poziom represji zależy od tego, kto w danym momencie piastuje władzę.

W 1972r w Kopenhadze na obszarze dzielnicy Christiania, opanowanej przez hippisowskie komuny, zezwolono na posiadanie miękkich narkotyków na własny użytek.

W 1976r rząd Holandii zezwala na posiadanie i handel marihuaną i haszyszem. Nie jest to równoznaczne legalizacji - marihuana w Holandii nadal jest nielegalna, ale posiadanie do 30g i handel w wyznaczonych do tego celu miejscach są tolerowane przez policję i władzę.

Szkodzi czy nie?
O marihuanie powiedziano już wiele kłamstw, nie tylko w czasie propagandy Anslingera. Do dziś funkcjonują w mediach różne plotki, niektóre obalone przez naukę wiele lat temu. Niestety, większość ludzi czerpie informacje o narkotykach z telewizji i gazet, a dziennikarze, szukając dobrze sprzedającej się sensacji, notorycznie demonizują marihuanę (i nie tylko), przypisując zarówno jej samej, jak i palaczom najróżniejsze negatywne cechy. Tymczasem...

Od tego jeszcze nikt nie umarł!
Tak, to prawda. W całej historii marihuany nie zanotowano ani jednego przypadku śmierci od przedawkowania. Przez te lata tysiące ludzi zmarło od legalnego alkoholu i tytoniu, a także od tak "bezpiecznych" lekarstw jak aspiryna. Co więcej, znane są przypadki śmiertelnego przedawkowania wody! Tymczasem marihuana nie zabiła jeszcze nikogo.

Przyjemnie łaskocze w móżdżek?
Do niedawna większość obaw dotyczących palenia trawki wynikała z braku wiedzy na temat sposobu jej działania. Dopiero w 1989r. naukowcy z Akademii Medycznej w St. Louis odkryli receptor reagujący na THC. Oznacza to, że w naszym mózgu znajdują się specjalne komórki nerwowe, które są pobudzane przez THC - najważniejszy składnik psychoaktywny marihuany. Wygląda to tak, jakby człowiek został stworzony z myślą o paleniu marihuany i wyposażony przez naturę w elementy, które pozwolą mu czerpać z tego przyjemność.

Raport WHO
Raport WHO (Światowa Organizacja Zdrowia, oddział ONZ) stał się sławny za sprawą skandalu, jaki mu towarzyszył. Wszystko zaczęło się od tego, że WHO powierzyła zespołowi naukowców porównanie szkodliwości marihuany z alkoholem, tytoniem i opiatami. Przeprowadzono w tym celu szereg badań i zrewidowano wyniki poprzednich tego typu doświadczeń. Był to pierwszy od 15 lat raport na temat marihuany, tym bardziej oczekiwany, że od czasu opublikowania poprzednich, sytuacja bardzo się zmieniła (np. odkryto wspomniany już receptor kanabinoidowy).

WHO otrzymała raport i po zapoznaniu się z wynikami... postanowiła go zataić. Cała sprawa wyszła na jaw, gdy "British Medical Journal" w numerze 2/98 opublikował pochodzący z przecieków fragment opracowania. Wybuchł skandal i WHO nie miała innego wyjścia, jak tylko ujawnić pełną treść wyników badań.

Naukowcy po przeprowadzeniu wielu testów i sprawdzeniu wiarygodności wcześniejszych doświadczeń, ogłosili że:

Przez 5000 lat nie zanotowano ani jednego przypadku śmiertelnego przedawkowania marihuany (najprawdopodobnie j przedawkowanie poprzez palenie jest niemożliwe).
Nie stwierdzono, by palenie kanabisu, nawet w dużych ilościach, w zauważalny sposób uszkadzało ludzki mózg lub trwale upośledzało psychikę.
Palenie marihuany nie powoduje wzrostu agresji ani skłonności do łamania prawa (poza samym faktem palenia).
Marihuana jest w ogólnym rozrachunku mniej szkodliwa dla zdrowia niż alkohol i tytoń.
Nie stwierdzono żadnego działania marihuany, które skłaniałoby palacza do sięgnięcia po inne środki odurzające.

"British Medical Journal" podsumował wyniki badań stwierdzeniem: Jeśli chodzi o legalizację marihuany, to pytanie nie brzmi "czy?", lecz "kiedy?".

Trawka a twarde narkotyki
Nieraz słyszeliśmy, że marihuana to wstęp do twardych narkotyków. Tymczasem naukowcy przeczą tej teorii. Jak więc wytłumaczyć fakt, że część palaczy sięga po inne środki? Przede wszystkim nie powinniśmy demonizować tego zjawiska. W Polsce oszacowanie liczby palaczy jest niemożliwe, ale w krajach, gdzie prowadzi się tego typu badania, okazuje się, że naprawdę niewielki odsetek palaczy próbuje innych narkotyków.

Cały problem polega na tym, że ten niewielki margines, który przeszedł na twarde narkotyki i wpadł w uzależnienie, jest najbardziej widoczny. To właśnie o nich, a nie o zwykłych palaczach trawki mówi się w telewizji i pisze w gazetach. Co więcej, ludzie, którzy po odwyku zerwali z nałogiem, całą winą za swoje nieszczęście obarczają właśnie marihuanę, zamiast przyznać się do własnej głupoty i słabej woli. Niemniej jednak nie można zaprzeczyć, że część palaczy spróbuje "czegoś mocniejszego". Naukowcy z WHO podali dwie, chyba najbardziej prawdopodobne przyczyny takiego postępowania:
Po trawkę sięgają ludzie, którzy mają wrodzony pociąg do używek i prędzej, czy później, i tak spróbowaliby twardych narkotyków.
Do zażycia silniejszych środków zachęcają dilerzy, u których palacze zaopatrują się w trawkę. Dla dilera klient uzależniony np. od amfetaminy jest o wiele lepszy niż zwykły palacz trawki, nie zmuszony nałogiem do regularnych zakupów.
O ile w pierwszym przypadku nie można nic poradzić, to w drugim rozwiązanie jest proste - legalizacja. Gdyby marihuana była sprzedawana w sklepach, handlem przestaliby zajmować się dilerzy. W ten sposób oddzielono by ją od twardych narkotyków i palacze nie wchodziliby w kontakt z mafijnym środowiskiem zajmującym się ich sprzedażą. Takie założenie przyjęto w Holandii i jak widać, nie było ono błędem. W 1976r. gdy zezwolono na handel marihuaną w "coffeeshopach", około 10% osiemnastolatków miało kontakt z twardymi narkotykami. Od tego momentu wskaźnik ten zaczął szybko spadać, a ostatnio Holendrzy zamknęli największy ośrodek leczenia heroinistów z powodu... braku pacjentów. Co ciekawe, samo spożycie marihuany wcale nie wzrosło tak znacznie, jak można było się tego spodziewać (dziś średnio co czwarty Holender przyznaje, że spróbował w swoim życiu trawki).

Najbardziej niepokojące jest to, że nasze dotychczasowe działania profilaktyczne, polegające na zakazywaniu, mogą okazać się bardziej szkodliwe, niż wolny dostęp do marihuany!

Czy prohibicja ma sens?
W 1920r. w USA wprowadzono całkowity zakaz sprzedaży alkoholu. Zwolennicy prohibicji twierdzili, że dzięki niej "Dzielnice slumsów wkrótce już będą tylko w pamięci. Więzienia zamienimy na fabryki, magazyny i zbożowe elewatory. Mężczyźni będą chodzić wyprostowani, kobiety będą się uśmiechać, a dzieci - śmiać. Piekło będzie odtąd na zawsze pustą przestrzenią do wynajęcia." (Bill Sunday, lider kościelnej koalicji antyalkoholowej) . Życie pokazało jednak, jak bardzo się mylili. To właśnie w czasie prohibicji powstała w Stanach przestępczość zorganizowana - największe gangi (m.in. pod wodzą Ala Capone) kontrolujące czarny rynek i korumpujące policję. Dzięki fortunie zdobytej na handlu nielegalnym alkoholem, przestępcy szybko opanowywali inne gałęzie nielegalnej "gospodarki" - prostytucję, hazard, wymuszenia haraczy. Szybko okazało się, że mafia opływa w luksusy, a państwo nie może już nic zrobić, by przeszkodzić gangsterom.

Jednak mafia nie była jedynym problemem, z którym borykał się rząd. Zwyczajni obywatele, którzy dotychczas lubili sobie czasem wypić drinka, bez skrupułów łamali prawo i pili coraz więcej i, co gorsza, wszystko co dostali w ręce. Przed wprowadzeniem zakazu większość Amerykanów gustowała w piwie, a whisky nie cieszyła się zbytnią popularnością. Prohibicja odwróciła te proporcje, gdyż przemyt wysokoprocentowy ch trunków był po prostu bardziej opłacalny. Brak kontroli nad czarnym rynkiem sprawił też, że tysiące ludzi zatruło się śmiertelnie alkoholem metylowym, bądź przez pomyłkę, bądź za sprawą nieuczciwych handlarzy.

Prohibicja skończyła się po 13 latach, ale jej skutki nie przeszły do historii. Zamiast obiecanego raju na ziemi, pozostawiła po sobie powszechny alkoholizm, potężne gangi i więzienia pełne ludzi skazanych tylko za to, że posiadali przy sobie butelkę whisky.

Wtedy właśnie ludzie dowiedzieli się, że żadne zakazy i najsurowsze nawet kary nigdy nie zmuszą ludzi do odstawienia używki. W wielu państwach azjatyckich za posiadanie narkotyków grozi kara śmierci, a mimo to głównym źródłem dochodu dla tamtejszej biedoty jest produkcja haszyszu i opium.

Uczmy się na błędach
Dziś podobną sytuację mamy z marihuaną. Mimo zakazu uprawy, sprzedaży, a nawet posiadania, pali ją coraz więcej osób. Jeszcze w latach osiemdziesiątych mało kto o niej słyszał, a palaczy prawie nie było.

Tymczasem anonimowe ankiety przeprowadzone przez Instytut Psychiatrii i Neurologii mówią, że w 1995r co szósty osiemnastolatek przyznał się, że przynajmniej raz w życiu zapalił trawkę. W roku 1999 okazało się, że marihuanę paliła już blisko jedna czwarta trzecioklasistów ! Jak na razie nic nie wskazuje, żeby liczby te miały się zmniejszyć. Wręcz przeciwnie - rosną one nadal w oszałamiającym tempie.

Reguły ekonomii mówią, że za popytem idzie podaż. Oznacza to po prostu, że rosnąca liczba palaczy jest coraz atrakcyjniejszą klientelą dla dilerów. Ponieważ marihuana jest najpopularniejsza ze wszystkich nielegalnych używek, handel nią przynosi najłatwiejszy zysk. Dlatego mafia zajmująca się przemytem i rozprowadzaniem trawki zbija wielką fortunę i umacnia swoją pozycję, by podobnie jak amerykańskie gangi z czasów prohibicji, przejąć potem inne formy działalności. Przedsmak tego, co może nas czekać, widzimy już dzisiaj - gazety i telewizja codziennie donoszą o schwytanych przestępcach, którzy parali się przemytem lub uprawą marihuany, a zazwyczaj ich działalność nie ograniczała się tylko do tego. Niestety, ci złapani, to tylko wierzchołek góry lodowej, gdyż policja po prostu nie jest w stanie śledzić reszty kryminalistów.

Jednym ze sposobów na zmniejszenie tego problemu jest legalizacja marihuany. Dziś handlarze po opanowaniu nowego terenu, dyktują dowolne ceny, bo dobrze wiedzą, że palacze mogą kupić trawkę tylko u nich. Zjawisko konkurencji nie istnieje na czarnym rynku, bo wszystkie porachunki załatwia się tu siłą. Gdy handel trawką zostanie objęty regułami wolnego rynku, po prostu przestanie być opłacalny dla mafii. W ten sposób możemy odciąć przestępcom główne źródło dochodów.

"- i kto za to płaci?
- pan płaci, pani płaci, my płacimy. społeczeństwo płaci!"
To jednak nie koniec problemów. Mafia, choć żyje z przestępstw, przeciętnemu obywatelowi bezpośrednio nie szkodzi. Pora jednak zdać sobie sprawę, że koszty prohibicji i tak ponosimy wszyscy. To z naszych podatków płaci się policjantom, którzy łapią przestępców i sądom, które ich skazują. Co więcej, przestępcy odbywający kary w więzieniach też są utrzymywani z naszych wspólnych pieniędzy.

Legalizacja mogłaby nie tylko zlikwidować wielką gałąź przestępczości, ale też zwolnić siły policji i sądów zajęte jej zwalczaniem, by mogły wziąć się za przestępstwa bardziej szkodliwe społecznie, takie jak morderstwa, napady i kradzieże.

Prohibicja nie ma sensu
Naukowcy wysnuli teorie o niewielkiej szkodliwości trawki, a Holendrzy sprawdzili je w praktyce - legalnie dostępna marihuana nie wiąże się z żadnymi strasznymi konsekwencjami. Tymczasem w Polsce i wielu innych krajach na siłę walczy się z trawką, choć wojna ta jest z góry przegrana. Jak na razie zakazy dotyczące marihuany nie przyniosły żadnych pozytywnych skutków. Nie można nawet powiedzieć, że dzięki temu liczba palaczy jest mniejsza. Dziś każdy, kto ma ochotę, może bez problemu kupić marihuanę u jednego z wielu dilerów, często z błyskawiczną dostawą do domu. Nie łudźmy się też, że wielu ludzi ma taki szacunek dla prawa, że nie sięgnęło po trawkę tylko dlatego, że nie wolno. Wręcz przeciwnie! Wielu nastolatków pali marihuanę tylko dlatego, że jest nielegalna, bo przez lata stało się to swoistym symbolem buntu.

Skoro doszliśmy do dość poważnego problemu palenia wśród młodzieży, warto się nad nim trochę zastanowić. Powszechnie wiadomo, że dilerzy największy zysk widzą w handlu w szkołach średnich. Nie oszukujmy się - teraz już w każdym liceum czy technikum jest przynajmniej kilku, jeśli nie kilkunastu dilerów. W ogromnej większości przypadków, to sami uczniowie zajmują się sprzedażą marihuany, a ich klientelą są zazwyczaj niepełnoletni rówieśnicy. Tak więc młodzież poniżej osiemnastego roku życia może kupić trawkę bez najmniejszych problemów, nie wychodząc nawet ze szkoły. W tej sytuacji nawet kupno alkoholu jest trudniejsze - trzeba przecież pójść do sklepu monopolowego, a tam coraz częściej zdarza się, że sprzedawcy sprawdzają wiek klienta. Wniosek jest prosty - rozwiązaniem, przynajmniej częściowym, dla tego problemu jest też legalizacja. Trzeba tylko legalny handel marihuaną obłożyć podobnymi do alkoholu ograniczeniami. Nawet jeśli nie uda się zmniejszyć liczby palaczy wśród młodzieży, możemy przynajmniej ustrzec wielu młodych ludzi przed tragicznymi konsekwencjami. Nieraz bowiem zdarza się, że dilerzy do sprzedawanej trawki dodają toksyczne chemikalia w celu "wzmocnienia towaru". Często też, nawet nieświadomie, rozprowadzają marihuanę z plantacji spryskanej szkodliwymi środkami owadobójczymi. Legalizacja nie pozwoliłaby na takie wypadki, gdyż kontrolą składu chemicznego zająłby się sanepid.

Wszystkich traktować równo
Najważniejsze w tym wszystkim nie są jednak pieniądze, które możemy zarobić, lecz tolerancja. Na jakiej podstawie wprowadza się przepisy, które decydują, co wolno zażywać, a czego nie? Z jakiej racji palacze trawki mają być traktowani jak przestępcy? Każdy z nas może pójść do sklepu i nabyć całkowicie legalnie wódkę lub papierosy, więc dlaczego nie mógłby też kupić trawki?

Największym absurdem jest fakt, że obecne przepisy są bardziej szkodliwe niż samo palenie marihuany! Człowiek zatrzymany przez policję za palenie trawki, jest poddawany długotrwałym przesłuchaniom, a w jego domu przeprowadzana jest rewizja, mająca na celu sprawdzenie czy nie zajmuje się handlem. W razie jakichkolwiek podejrzeń, sprawa kierowana jest do sądu. Nawet jeśli okaże się, że podejrzenie o handel jest fałszywe i oskarżony zostaje uniewinniony, proces na pewno dezorganizuje jego życie. Niejeden młody człowiek stracił pracę, studia i sporo nerwów nie przez palenie trawki, ale przez nieżyciowe przepisy. Nie ma się co łudzić - obecne prawo nie zniechęca młodych ludzi do palenia, lecz jedynie podważa autorytet rządu i wydawanych przezeń przepisów. Respektu dla demokratycznej władzy nie można budować na bezpodstawnych zakazach.

Zastosowania
Mieli rację Hindusi, uznając konopie za święty dar. Na całej Ziemi nie ma chyba tak uniwersalnej i mało wymagającej rośliny. Konopie bowiem nie wymagają specjalnych zabiegów, by dobrze rosnąć. Pozostawione same sobie, świetnie sobie radzą i potrafią wysiać się na wielkim obszarze. Najlepiej obrazuje to fakt, że na terenie wielu byłych republik radzieckich i w Afganistanie pola dzikich konopi zajmują tysiące hektarów. Jak na razie w żaden sposób nie udało się ich zniszczyć, a produkcja haszyszu nadal jest głównym źródłem zarobku dla miejscowej ludności.

Nie chcę tutaj rozwodzić się o konkretnych zastosowaniach konopi, bo ogromna ilość danych, jakie musiałbym przytoczyć, mogłaby zanudzić najbardziej wytrwałego czytelnika. Nie sposób jednak nie wspomnieć, przynajmniej pobieżnie, o sposobach, na jakie moglibyśmy wykorzystać tę niezwykłą roślinę. Już tysiące lat temu konopie miały wiele zastosowań, a ich lista, wraz z postępem nauki, ciągle się wydłuża. Największym absurdem jest to, że mimo tak wielu zalet, które nam oferują, konopie nadal są nielegalne.

Medycyna
Marihuana już od dawna była przepisywana przez różnej maści znachorów i medyków na najróżniejsze dolegliwości. Z czasem odkrywano coraz nowsze zastosowania tego lekarstwa. Poniżej znajduje się lista tych, które potwierdziła współczesna nauka. Oczywiście badania nadal są prowadzone i jest pewne, że lista ta znacznie się wydłuży.

środek przeciwbólowy - To chyba najstarsze zastosowanie kanabisu i jednocześnie najciekawsze z tego powodu, że u każdego pacjenta wygląda to inaczej. Można pokusić się o ogólne stwierdzenie, że marihuana bardziej pomaga łagodzić bóle tępe, wywołane np. przez skurcze, niż ból ostry wywołany zranieniem lub oparzeniem (w tych ostatnich przypadkach może nawet pojawić się efekt odwrotny do zamierzonego). Znane są też liczne przypadki, gdy marihuana łagodziła silne bóle towarzyszące nowotworom, z którymi nie radziły sobie inne środki.
środek przeciw wymiotny - THC jest jednym z najskuteczniejszyc h środków zapobiegających nudnościom. Ma to szczególne znaczenie dla ludzi leczonych chemioterapią, u których odruchy wymiotne praktycznie uniemożliwiają jedzenie.
jaskra - Kanabinole zmniejszają ciśnienie wewnątrz gałki ocznej, a więc łagodzą bezpośrednio objawy choroby.
AIDS - Pobudzając apetyt, marihuana zapobiega utracie masy ciała, a co za tym idzie - osłabieniu organizmu.
stwardnienie rozsiane - THC nie tylko łagodzi bóle spowodowane nagłymi skurczami mięśni, ale zapobiega samym skurczom towarzyszącym schorzeniu. Według ostatnich doniesień, marihuana może znacznie spowolnić rozwój tej strasznej choroby. Jeśli okaże się to prawdą, dalszy zakaz jej stosowania będzie wyrokiem na tysiące ludzi dotkniętych stwardnieniem rozsianym. Intensywne badania nadal trwają.
Odkrycia te nie zmieniły jednak prawa. Dlatego zamiast marihuany, pacjentom podaje się THC doustnie, w postaci kapsułek. Marinol, bo tak nazywa się syntetyczne THC (inna nazwa to Dronabinol), nie cieszy się jednak powodzeniem u pacjentów, którzy wytknęli jego poważne wady:

Działa z dużym opóźnieniem. Kapsułki, by zostały strawione i zaczęły działać, potrzebują 2-4 godzin, gdy tymczasem palenie marihuany pozwala osiągnąć odpowiednie stężenie THC we krwi już po 5 minutach.
Zawiera wyłącznie THC. W konopiach można znaleźć cały zespół kanabinoidów, różnie wpływających na psychikę. Wielu pacjentów skarżyło się, że Marinol wywołuje u nich silny lęk i inne nieprzyjemne doznania, których nie doświadczają, paląc marihuanę.
Jest przyjmowany doustnie, co sprawia że pacjenci z silnymi nudnościami (a Marinol ma właśnie te nudności leczyć) mają problem z utrzymaniem lekarstwa w żołądku do momentu strawienia. Marihuana pozwoliłaby zapomnieć o tym problemie.
Zawiera olej sezamowy, który często wywołuje reakcje alergiczne.
Jest drogi.

Z tych właśnie powodów, część pacjentów poddanych kuracji Marinolem, zdecydowała się na palenie marihuany na własną rękę. W USA kilkanaście osób wywalczyło nawet prawo do uprawy konopi na własny użytek.

Przemysł
Jak już wspomniałem, konopie były uprawiane dla włókna i papieru. To jednak nie wszystkie, choć najważniejsze, zastosowania tej rośliny. Konopie skupiają w sobie wiele zalet właściwych innym gatunkom i praktycznie żadna część rośliny nie jest marnowana. Dzięki temu ich uprawa może być bardziej wydajna i opłacalna niż hodowla kilku różnych gatunków roślin o tylko jednym przeznaczeniu. Plantator jest też mniej zależny od aktualnych cen skupu konkretnych półproduktów. Obserwując tragiczną sytuację polskiego rolnictwa można przypuszczać, że uprawa konopi mogłaby być niezwykle pomocna dla naszych rolników.

A oto lista najważniejszych przemysłowych zastosowań konopi:

włókno - Konopie dają jedno z najmocniejszych włókien naturalnych. Nie chodzi tu jedynie o jego wytrzymałość na zrywanie i przecieranie, ale też wyjątkową odporność na gnicie i pleśń, dzięki czemu przez wieki było podstawą funkcjonowania floty. Dziś już prawie nie ma żaglowców, a na pozostałych produkty syntetyczne z powodzeniem zastąpiły konopne żagle i liny. Nie oznacza to jednak końca przydatności konopi. Większość ludzi nadal lubi nosić bardziej przyjazne dla organizmu ubrania z tkanin naturalnych.

Dziś najpopularniejszym surowcem włókienniczym jest bawełna. Ma ona, niestety, wiele wad, których nie mają konopie. Przede wszystkim jest bardzo wymagająca jeśli chodzi o środowisko - rośnie tylko w wysokich temperaturach, nie jest odporna nawet na krótkotrwałe mrozy, wymaga ogromnej ilości środków chwasto i owadobójczych, co pociąga za sobą ogromne koszta. Konopie są niezwykle odporne i świetnie adaptują się do różnych warunków klimatycznych, dzięki czemu z ojczystych Chin dotarły do niemalże wszystkich zakątków świata. Są też mniej atrakcyjne dla szkodników, a dzięki szybkiemu wzrostowi skutecznie konkurują z chwastami. Dzięki temu nie wymagają inwestowania w drogie i szkodliwe środki chemiczne.

Z konopnego włókna można robić nie tylko tkaniny, ale też bardzo wytrzymałe nici i sznury, a także materiał izolacyjny.

papier - Do XX wieku papier produkowano prawie wyłącznie z konopi. Nowe technologie pozwoliłyby na wytwarzanie ogromnych jego ilości za niewiarygodnie małe pieniądze. I to właśnie, jak już napisałem, było przyczyną bezwzględnej wojny o pieniądze, na której najgorzej wyszły same konopie, stając się rośliną nielegalną.

Tymczasem papier konopny jest nie tylko tańszy, ale przede wszystkim bardziej ekologiczny od drzewnego. Dziś na Ziemi brakuje lasów, a mimo to nadal wycina się drzewa by zamienić je w masę papierową, która potem wymaga jeszcze przetworzenia przy pomocy bardzo szkodliwych chemikaliów, np. chlorowych wybielaczy. Skutki takiego działania są opłakane, o czym chyba każdy mógł się przekonać. Nowy las rośnie bardzo wolno, wolniej niż wycina się dorosłe drzewa.

Konopie, jak każda roślina jednoroczna, kończą swój żywot po roku. Wtedy też, zamiast pozwolić im zwiędnąć i zgnić na polu, można je zebrać i przetworzyć na papier. Taka procedura, to niewielka szkoda dla środowiska - wystarczy że nawozami uzupełni się niedobór składników pokarmowych i w następnym sezonie na tym samym polu można wysiać kolejne pokolenie konopi i otrzymać następną porcję papieru. Drzewa tymczasem rosną wolno, dają papier raz na kilkadziesiąt lat, a przede wszystkim mogłyby żyć o wiele dłużej, niż pozwalają im na to drwale. Wycinając las, zmniejsza się produkcję tlenu przez rośliny na całe dekady, do momentu, gdy nowe drzewa osiągną pełną wydajność. Regularnie wysiewane konopie dostarczają tlenu na stałym poziomie przez wiele lat, niezależnie od tego, czy są potem zbierane, czy nie.

Drewno przy przetwarzaniu na papier jest wykorzystywane tylko w 40-50% masy. Reszta jest zazwyczaj marnowana i wyrzucana. Za to konopie można wykorzystać w około 80%, a pozostałe po produkcji włókno (papier wytwarza się z miąższu rośliny) jest nadal przydatnym surowcem. Co więcej, papier konopny wymaga mniejszej ilości chemikaliów niż drzewny. Dzięki temu produkcja papieru może być w przyszłości najważniejszym zastosowaniem konopi, bo zmusi nas do tego troska o środowisko.

paliwo - Konopie ze względu na ogromne ilości produkowanej biomasy, mogą być obfitym źródłem metanolu i etanolu, czyli ekologicznie czystego paliwa. Co prawda, trudno sobie wyobrazić, żeby pola konopne mogły teraz zastąpić szyby naftowe, ale zapasy ropy kiedyś się wyczerpią i będziemy zmuszeni poszukać innego źródła energii. Czas więc zacząć o tym myśleć. Produkty spalania alkoholi, czyli woda i dwutlenek węgla, są nie tylko bezpieczne dla środowiska, ale przede wszystkim nie są wprowadzane do biosfery z zewnątrz, tak jak ropa naftowa. Dzięki temu nawet masowe stosowanie tego rodzaju paliwa nie powoduje zachwiania równowagi ekologicznej.

olej - Olej konopny to źródło paliwa, a także surowiec do produkcji nieszkodliwych farb i lakierów oraz kosmetyków (mydła, szampony).

Jedzenie
Nasiona konopne zawierają 25% białka, 30% węglowodanów, 15% błonnika, karoten, fosfor, potas, magnez, siarkę, wapń, żelazo i cynk oraz witaminy E, C, B1, B2, B3. Nasiona są też doskonałym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, dzięki czemu pozwalają obniżyć poziom cholesterolu we krwi. Ważne jest też, że ziarno konopne zawiera wzmacniające układ odpornościowy kwasy omega-6-linolowy i omega-3-linolowy w proporcji 3:1, idealnej dla naszego organizmu. Należy tu zaznaczyć, że nasiona są częścią konopi, w której nie występują żadne związki psychoaktywne; mogą być więc bez obaw spożywane nawet przez przeciwników marihuany.

Spośród ponad 3 milionów znanych nam roślin, jedynie soja ma podobne do konopi wartości odżywcze. Niestety, jest ona bardziej wymagająca, jeśli chodzi o warunki uprawy. Ma to znaczenie szczególnie dzisiaj, gdy dziura ozonowa pozwala przeniknąć większej ilości promieni ultrafioletowych , na które soja, w przeciwieństwie do konopi, jest bardzo wrażliwa. Ocenia się, że z tego powodu światowe plantacje soji zmniejszą się nawet o 30-50%. Tak więc powstaje luka, którą konopie mogą bez problemu wypełnić, szczególnie że mogłyby być tanim źródłem pokarmu dla najbiedniejszych (i nie tylko).

Nasiona konopne można jeść nieprzetworzone, zmielić na mąkę, dodać do mleka na wzór owsianki lub do mięsa jako przyprawę albo zapiec w ciastach. Można też wycisnąć z nich bardzo zdrowy, ale, niestety, nietrwały olej lub zrobić margarynę. Sposobów jest wiele, wszystko zależy tylko od wyobraźni kucharza.

Na doskonałych walorach nasion już dawno poznały się zwierzęta. Ptaki uwielbiają ziarno konopne, które jest dla nich bardzo zdrowe. Dlatego też wchodzi ono w skład wielu pokarmów dla papug i kanarków. Przepadają za nim nie tylko ptaki. Wśród wędkarzy konopie cieszą się opinią rewelacyjnej przynęty na wszelkie ryby nie drapieżne.

Czas na zmiany!
Jak widać, wszystko wskazuje na to, że przez dziesięciolecia byliśmy w wielkim błędzie. Niesłusznie oskarżaliśmy marihuanę o wiele złego, nie starając się nawet wykorzystać jej zalet. Tymczasem otrzymujemy coraz więcej dowodów na to, że jej szkodliwość jest niewielka, a co więcej, zwykła "trawka" jest nadzieją medycyny na to, że najciężej chorym ludziom uda się wreszcie złagodzić cierpienia.

My też możemy z konopi skorzystać - dostać tanie i niezwykle trwałe ubrania, oszczędzić lasy wycinane dla papieru, zyskać wiele nowych miejsc pracy przy uprawie. A przede wszystkim możemy odebrać przestępcom źródło dochodu i wykorzystać je samemu, w dużo lepszy i w pełni kontrolowany sposób.

Pamiętaj - na legalizacji TY też możesz skorzystać.

GRASS DLA MAS......jestem za legalizacją !!!!

: 2003-07-02, 09:34:01
autor: gandziaman
Od marichuany nikt nie umarł.
Wiele, by mówić o tym, czy legalizacja jest ok. Prawda jest jedna, to co jest- jest i nawet jak zapiszemy, jak obecnie w prawie, że nikt nie pali i nie posiada to jedno wielkie kłamstwo. Są kraje gdzie ten problem jest już rozwiązany, jest legalizacja i nic takiego wielkiego się nie dzieje. Oczywiście Polska to kraj kulturowo zacofany i mamy tutaj kult wódy i disco-polo.Trzeba znieśc syndrom "owocu zakazanego" a sam gandzia stanie się marginalnym problemem na który nikt nie bedzie zwracał uwagi. GRASS DLA MAS

Re: GRASS DLA MAS......jestem za legalizacją !!!!

: 2003-07-02, 09:50:16
autor: man
Trzeba było wziąć udział w ostatniej demonstracji a nie wypisywać bzdury nie na tym forum którym trzeba.Co ty myślisz,że Dąb czi Nos wprowadzą legalize it?Nie bądż śmieszny...

GRASS DLA MAS Kto powiedział, że to nich ????

: 2003-07-02, 09:56:48
autor: gandziaman
Człowieku kto powiedział, że to Ci panowie są władni coś zalegalizować. Kwestia legalizacji to sprawa rządu i sejmu ,senatu i jeszcze błogosławionego przez papierza Kwacha, czyli ciemnogrodzie chwal potenge kościoła i do Hollandi !!!!

Grass dla mas !!!

: 2003-07-02, 10:34:35
autor: Masonix
SEKS I MARIHUANA


--------------------------------------------------------------------------------

Opinie krążące o seksie i marihuanie są podzielone i niektórzy badacze tematu dzielą się swoimi obawami, których podłożem jest zaniepokojenie o naturalny rozwój głębi i jakości doznań seksualnych partnerów stymulowanych czasowo THC. W filmie "Manhatan" Woody Alen zapytuje w łóżku swoją partnerkę zapalającą jointa, czy tak jest lepiej, czy inaczej niewiele by odczuwała i czy on nie wystarcza jej jako mężczyzna w odpowiedzi partnerka informuje Alena, że czyni tak od dawna, że lepiej wówczas czuje i żeby nie zadawał głupich pytań. Wpływ marihuany na życie seksualne najlepiej został przedstawiony w książce "The Sexual Power of Marijuana" Barbary Lewis. Krótkie podsumowanie jej badań brzmi następująco: "W przeprowadzonych przeze mnie wywiadach zauważyłam, że cokolwiek naukowcy by nie odkryli istnieje wzmocnienie pomiędzy marijuaną i seksem. W badaniach przeprowadzonych na dwudziestu jeden mężczyznach i jedenastu kobietach, którzy używali trawy więcej niż 10 razy i zostali zapytani dlaczego to kontynują, 73% odpowiedziało, że palą w celu zwiększenia satysfakcji seksualnej... Badania "The Marijuana Problem: An Overview" zostały opublikowane w The American Journal of Psychiatry w 1968 r. Współautorami byli dr William H. McGlothlin psycholog - naukowiec z University of Califonia in Los Angeles, i dr Louis Jolyon West, obecnie szef oddziału psychiatrii tej samej instytucji. Dr West był bodajże trzydziestym piątym naukowcem psychiatrą, psychologiem, lekarzem, socjologiem, farmakologiem, z którymi rozmawiałam. Miał on kontakt z setkami palaczy marihuany przez szereg lat. Wyrażał troskę niektórymi efektami narkotyku dotykających niektórych z palaczy, ale przyznał, że przeciągające się roztrząsanie kwestii, czy trawa jest praktycznie afrodyzjakiem była niedorzeczna dla większości palaczy. W rzeczywistym życiu pomiędzy realnymi ludźmi - powiedział - jest to faktem, jest stwierdzeniem, jest przeświadczeniem, jest oczekiwaniem, a więc w rezultacie marijuana zwiększa aktywność seksualną. Otrzymałam także znaczne poparcie od dra Erich Goode, asystenta profesora socjologii w State University of New York w Stony Brook na Long Island, którego badania 200 użytkowników grassu były wspierane przez National Institute of Mental Health... W 1967 r. przedłożył dwunastostronicowe kwestionariusze 200 nowojorskim palaczom marijuany pochodzącym z klasy średniej. Pytania dotyczyły wszystkich aspektów doświadczeń z marihuaną, łącznie z reakcjami seksualnymi. Średni wiek respondentów - 23 lata. Przeważająca większość (68%) pytanych odpowiedziała, że marihuana wyraźnie zwiększa ich seksualność. Co bardziej interesujące, 50% kobiet i 39% mężczyzn ujawniło, że palenie po zaspokojeniu pierwszej fali żądzy, wyostrzało ich seksualne pragnienia na nowo, wyłącznie po zapaleniu z pożądanym seksualnie partnerem. Jeżeli pali się z kimś, kogo uważa się za niezbyt apetycznego, marihuana akcentuje uczucie niesmaku. Seks staje się wówczas odrażający. To nie jest jak po alkoholu, który często znieczula nieprzyjemne cechy partnera. Bezsprzecznie w warunkach, gdzie istnieje większe "otwarcię się" na drugą osobę, lepsze zrozumienie jej potrzeb spotęgowanie wrażeń dotykowych, dźwiękowych, wzrokowych, relatywne spowolnienie czasu i odmienny odbiór wrażeń przestrzennych seks może stać się fascynującym zajęciem dla co najmniej dwóch osób na ładnych parę godzin. Warto wspomnieć jeszcze o takich aspektach w zmianie odbioru rzeczywistości jak: dodanie trzeciego wymiaru obrazom, głębia kolorów, zjawiskowe przekształcanie wrażeń dźwiękowych we wzrokowe. Nie należy też zapominać o wzroście kreatywności, inspiracji do działań artystycznych, spontanicznej bezinteresownej aktywności skierowanej ku ludziom, inspiracjom religijnym i mistycznym, lepszemu samopoznaniu i zaskakującym odkryciom wewnątrz zakamarków własnego umysłu.

Re: Legalizacja?

: 2003-07-02, 10:36:23
autor: Tata Kazika
Dowiedziono, ze marihuana:


- obniza zbyt wysokie cisnienie w galce ocznej;
- powoduje ulge w bólach artretycznych, reumatycznych;
- wstrzymuje posuwanie sie naprzód glaukomi;
- pomaga na migreny i bóle glowy;
- bywaja pomocna w psychoterapii;
- lagodzi odchodzenie od alkoholu i twardych narkotyków;
- udraznia drogi oddechowe astmatykom (rozszerzaja pecherzyki plucne);
- pomaga na chroniczne bóle;
- lagodzi nudnosci i bóle spowodowane rakiem;
- jest pomocna w pokonywaniu bezsennosci;
- lagodzi odruchy wymiotne u osób leczonych chemioterapia;
- lagodzi bóle u chorych na stwardnienie rozsiane;
- blokuje ataki epileptyczne.


Konopie sa uzywane równiez do walki z:
- jaskra;
- choroba Parkinsona;
- choroba Alzheimera;
- choroba SM (stwardnienie rozsiane)
- alkoholizmem.


Pomaga ludziom chorym na AIDS:
- eliminuje stres i depresje;
- eliminuje nudnosci;
- redukuje ból;
- pobudza apetyt.

Re: Legalizacja?

: 2003-07-05, 13:51:19
autor: Kazik
Toć , k...a chłopy nie palta !!!

Re: Legalizacja?

: 2003-09-01, 04:37:35
autor: albercik
Oczywiście, nie pomaga tylko na trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!

Re: Legalizacja?

: 2003-09-01, 14:01:32
autor: Zenobi
Taaa, poczytaj sobie troche prasy naukowej jak jestes kolesiem z klapkami na oczach... nawet na discovery pokazywali przelomowe prace dotyczace leczenia SM za pomoca marichuany (ale oni pewnie tez sie myla albo zostali przekupieni przez dealerow i sa z nimi w zmowie) :D

Re: Legalizacja?

: 2003-09-01, 14:33:47
autor: Sen
Co innego leczenie, a co innego cpanie. Jad zmijowy tez jest zbawiennym lekiem, moze wiec zaaplikujesz sobie dzialke?

Re: Legalizacja?

: 2003-09-02, 10:25:26
autor: Zenobi
hmm kazdy lek jest zbawienny (przy okreslonym schorzeniu) jesli sie go nie przedawkuje... sprobuj przedawkowac marichuane :)

Druga rzecz: "CPANIE". Dlaczego jak idziesz do knajpy i lykniesz pare browarow albo moze jakas wodeczke to wszystko jest ok a jak zapalisz sobie od czasu do czasu na imprezce skreta to odrazu CPASZ ;) troche smieszne podejscie skoro i jedno i drugie jest uzywka (nie bede sie roztrzasal nad tym co jest gorsze, alkohol czy trawa :D )

Re: Legalizacja?

: 2003-10-01, 14:24:40
autor: KSK
Jak marihuana była by juz zalegalizowana, to co to by była za satysfakcja jaranie jej co?! Nie było by już tych przekrętów i tego wszystkiego, po prostu z jednej strony to nie ma sensu, lepiej jest tak jak jest, bo co legalizowac. Lepiej by było jakby pały nie karali tych którzy by mieli przy sobie jakąś małą działke jazzu, a dilerzy i tak by sie nie ujawnili. Wiec zastanówice sie dobrze nad tym.palilem i zyje napisał(a):

> Po co i dlaczego legalizować konopie? Jak było przed czasami
> prohibicji i jak może być w przyszłości?
> Szybka lekcja historii - jak doszło do delegalizacji?
> Człowiek zna psychoaktywne właściwości marihuany od około
> 5000 lat, a już od blisko stu wieków używa włókna konopi do
> produkcji tkanin i sznurów. Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku
> konopie uprawiano masowo na wszystkich kontynentach, a ich
> przetwórstwo było ważną gałęzią gospodarki w wielu krajach.
> Wielu lekarzy przepisywało marihuanę na najróżniejsze
> dolegliwości, a rzesze ludzi paliły ją dla przyjemności.
> Wówczas nikomu to jeszcze nie przeszkadzało. Dlaczego więc w
> ciągu kilkudziesięciu lat sytuacja tak się zmieniła?
>
> W 1917r. pojawiły się pierwsze sygnały o nadchodzącej
> rewolucji. Dwaj amerykańscy wynalazcy, Henry Timken i George
> Schlichten opublikowali projekt maszyny (ang. decorticator)
> pozwalającej na masowe oddzielanie włókna konopnego od miąższu.
> Dzięki temu produkcja tkanin i papieru miała stać się o wiele
> tańsza. Pierwsze eksperymenty dały rewelacyjne wyniki, a
> wynalazcy ogłosili że maszyna będzie niezwykle pożyteczna dla
> całej ludzkości, a przede wszystkim dla inwestorów.
>
> Nowy wynalazek zaniepokoił szefów firmy DuPont, która dzięki
> ogromnym zamówieniom ze strony rządu, była jednym ze
> strategicznych koncernów papierowo-włókienn iczych w USA.
> DuPont, producent pierwszego włókna sztucznego - Rayonu i
> czołowy wytwórca papieru drzewnego, poczuł na plecach oddech
> konkurencji. Nowa technologia przetwórstwa konopi dawała
> możliwość produkowania większych ilości papieru za mniejszą
> cenę i przy użyciu mniejszej ilości szkodliwych dla środowiska
> substancji.
>
> W 1931r. Andrew Mellon, sekretarz skarbu oraz właściciel
> banku, z którego usług korzystał DuPont, zatwierdza kandydaturę
> swego przyszłego zięcia, Harry'ego J. Anslingera na stanowisko
> szefa nowopowstałego Federalnego Biura d/s Narkotyków.
>
> Era Anslingera
> Anslinger wypowiada wojnę marihuanie. Rozpętana przez niego
> propaganda pojawiała się w poczytnych brukowcach oraz na
> ulotkach rozpowszechnianych w całym kraju. Marihuanę nazwano
> "zabójczym narkotykiem", a postacią "przyjaznego nieznajomego"
> (ang. friendly stranger) wręczającego jointa, straszono zarówno
> młodzież, jak i rodziców. Wielkie plakaty głosiły, że
> "marihuana zamienia chłopców w bestie w 30 dni" i tym podobne
> bzdury.
>
> W rozpowszechniani u plotek Anslingerowi pomagał William
> Randolph Hearst, właściciel wielkiego wydawnictwa płodzącego
> brukowce. W jego gazetach artykuły przeciwko marihuanie
> sąsiadowały z tekstami rasistowskimi, a nieraz łączono oba te
> wątki, ostrzegając przed "naćpanymi marihuaną czarnuchami
> gwałcącymi białe kobiety".
>
> Dziś trudno uwierzyć, że ludzie dali nabrać się na te wyssane
> z palca brednie (a najgorsze jest to, że część z nich jest
> nadal powtarzana). Faktem jest jednak, że w 1937r. w 46 stanach
> zdelegalizowano marihuanę. Jedyny głos sprzeciwu pochodził od
> Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego - dr James Woodward
> stwierdził, że w ten sposób pozbawia się społeczeństwo jednego
> z najbardziej obiecujących lekarstw. Niestety, emocje wygrały
> ze zdrowym rozsądkiem. Przez następne 2 lata około 3000 lekarzy
> zostało ukaranych za stosowanie konopi.
>
> W 1961r. prohibicja rozszerza się na prawie cały świat. 60
> państw, członków ONZ, podpisuje "Uniform Drug Convention",
> przez co zobowiązują się do wycofania konopi z użycia w ciągu
> 25 lat.
>
> Ciekawe jest to, że Anslinger, choć osiągnął swój cel, nie
> zakończył wojny z trawką. Agenci Biura d/s Narkotyków na jego
> zlecenie śledzili muzyków jazzowych, by aresztować ich gdy
> tylko pojawią się podejrzenia, że są pod wpływem marihuany. Na
> szczęście przełożeni szybko powstrzymali Anslingera przed tym
> szaleństwem. Mimo to, nie dał on za wygraną i w 1948r. próbował
> przekonać kongresmanów, że kanabis nastraja ludzi pokojowo i
> może być wykorzystywany przez komunistów do osłabienia ducha
> bojowego amerykańskiej młodzieży. A przecież jedenaście lat
> wcześniej ten sam człowiek, także przed całym Kongresem, głosił
> że "Marihuana jest jednym z narkotyków, które wywołują
> najsilniejszą agresję i przemoc.".
>
> Anslinger w 1962r zostaje wysłany na emeryturę przez
> prezydenta Kennedy'ego. Umiera w 1975r.
>
> Powrót do normalności
> Wraz z końcem ery Anslingera, rozpoczął się powrót do
> normalnego stanu, sprzed czasów jego propagandy. W USA powoli
> liberalizowano przepisy dotyczące marihuany - w niektórych
> stanach pozwolono na posiadanie niewielkich ilości do własnego
> użytku. Niestety, "War on drugs" nadal trwa, a poziom represji
> zależy od tego, kto w danym momencie piastuje władzę.
>
> W 1972r w Kopenhadze na obszarze dzielnicy Christiania,
> opanowanej przez hippisowskie komuny, zezwolono na posiadanie
> miękkich narkotyków na własny użytek.
>
> W 1976r rząd Holandii zezwala na posiadanie i handel
> marihuaną i haszyszem. Nie jest to równoznaczne legalizacji -
> marihuana w Holandii nadal jest nielegalna, ale posiadanie do
> 30g i handel w wyznaczonych do tego celu miejscach są
> tolerowane przez policję i władzę.
>
> Szkodzi czy nie?
> O marihuanie powiedziano już wiele kłamstw, nie tylko w
> czasie propagandy Anslingera. Do dziś funkcjonują w mediach
> różne plotki, niektóre obalone przez naukę wiele lat temu.
> Niestety, większość ludzi czerpie informacje o narkotykach z
> telewizji i gazet, a dziennikarze, szukając dobrze sprzedającej
> się sensacji, notorycznie demonizują marihuanę (i nie tylko),
> przypisując zarówno jej samej, jak i palaczom najróżniejsze
> negatywne cechy. Tymczasem...
>
> Od tego jeszcze nikt nie umarł!
> Tak, to prawda. W całej historii marihuany nie zanotowano ani
> jednego przypadku śmierci od przedawkowania. Przez te lata
> tysiące ludzi zmarło od legalnego alkoholu i tytoniu, a także
> od tak "bezpiecznych" lekarstw jak aspiryna. Co więcej, znane
> są przypadki śmiertelnego przedawkowania wody! Tymczasem
> marihuana nie zabiła jeszcze nikogo.
>
> Przyjemnie łaskocze w móżdżek?
> Do niedawna większość obaw dotyczących palenia trawki
> wynikała z braku wiedzy na temat sposobu jej działania. Dopiero
> w 1989r. naukowcy z Akademii Medycznej w St. Louis odkryli
> receptor reagujący na THC. Oznacza to, że w naszym mózgu
> znajdują się specjalne komórki nerwowe, które są pobudzane
> przez THC - najważniejszy składnik psychoaktywny marihuany.
> Wygląda to tak, jakby człowiek został stworzony z myślą o
> paleniu marihuany i wyposażony przez naturę w elementy, które
> pozwolą mu czerpać z tego przyjemność.
>
> Raport WHO
> Raport WHO (Światowa Organizacja Zdrowia, oddział ONZ) stał
> się sławny za sprawą skandalu, jaki mu towarzyszył. Wszystko
> zaczęło się od tego, że WHO powierzyła zespołowi naukowców
> porównanie szkodliwości marihuany z alkoholem, tytoniem i
> opiatami. Przeprowadzono w tym celu szereg badań i zrewidowano
> wyniki poprzednich tego typu doświadczeń. Był to pierwszy od 15
> lat raport na temat marihuany, tym bardziej oczekiwany, że od
> czasu opublikowania poprzednich, sytuacja bardzo się zmieniła
> (np. odkryto wspomniany już receptor kanabinoidowy).
>
> WHO otrzymała raport i po zapoznaniu się z wynikami...
> postanowiła go zataić. Cała sprawa wyszła na jaw, gdy "British
> Medical Journal" w numerze 2/98 opublikował pochodzący z
> przecieków fragment opracowania. Wybuchł skandal i WHO nie
> miała innego wyjścia, jak tylko ujawnić pełną treść wyników
> badań.
>
> Naukowcy po przeprowadzeniu wielu testów i sprawdzeniu
> wiarygodności wcześniejszych doświadczeń, ogłosili że:
>
> Przez 5000 lat nie zanotowano ani jednego przypadku
> śmiertelnego przedawkowania marihuany (najprawdopodobnie j
> przedawkowanie poprzez palenie jest niemożliwe).
> Nie stwierdzono, by palenie kanabisu, nawet w dużych
> ilościach, w zauważalny sposób uszkadzało ludzki mózg lub
> trwale upośledzało psychikę.
> Palenie marihuany nie powoduje wzrostu agresji ani skłonności
> do łamania prawa (poza samym faktem palenia).
> Marihuana jest w ogólnym rozrachunku mniej szkodliwa dla
> zdrowia niż alkohol i tytoń.
> Nie stwierdzono żadnego działania marihuany, które
> skłaniałoby palacza do sięgnięcia po inne środki odurzające.
>
> "British Medical Journal" podsumował wyniki badań
> stwierdzeniem: Jeśli chodzi o legalizację marihuany, to pytanie
> nie brzmi "czy?", lecz "kiedy?".
>
> Trawka a twarde narkotyki
> Nieraz słyszeliśmy, że marihuana to wstęp do twardych
> narkotyków. Tymczasem naukowcy przeczą tej teorii. Jak więc
> wytłumaczyć fakt, że część palaczy sięga po inne środki? Przede
> wszystkim nie powinniśmy demonizować tego zjawiska. W Polsce
> oszacowanie liczby palaczy jest niemożliwe, ale w krajach,
> gdzie prowadzi się tego typu badania, okazuje się, że naprawdę
> niewielki odsetek palaczy próbuje innych narkotyków.
>
> Cały problem polega na tym, że ten niewielki margines, który
> przeszedł na twarde narkotyki i wpadł w uzależnienie, jest
> najbardziej widoczny. To właśnie o nich, a nie o zwykłych
> palaczach trawki mówi się w telewizji i pisze w gazetach. Co
> więcej, ludzie, którzy po odwyku zerwali z nałogiem, całą winą
> za swoje nieszczęście obarczają właśnie marihuanę, zamiast
> przyznać się do własnej głupoty i słabej woli. Niemniej jednak
> nie można zaprzeczyć, że część palaczy spróbuje "czegoś
> mocniejszego". Naukowcy z WHO podali dwie, chyba najbardziej
> prawdopodobne przyczyny takiego postępowania:
> Po trawkę sięgają ludzie, którzy mają wrodzony pociąg do
> używek i prędzej, czy później, i tak spróbowaliby twardych
> narkotyków.
> Do zażycia silniejszych środków zachęcają dilerzy, u których
> palacze zaopatrują się w trawkę. Dla dilera klient uzależniony
> np. od amfetaminy jest o wiele lepszy niż zwykły palacz trawki,
> nie zmuszony nałogiem do regularnych zakupów.
> O ile w pierwszym przypadku nie można nic poradzić, to w
> drugim rozwiązanie jest proste - legalizacja. Gdyby marihuana
> była sprzedawana w sklepach, handlem przestaliby zajmować się
> dilerzy. W ten sposób oddzielono by ją od twardych narkotyków i
> palacze nie wchodziliby w kontakt z mafijnym środowiskiem
> zajmującym się ich sprzedażą. Takie założenie przyjęto w
> Holandii i jak widać, nie było ono błędem. W 1976r. gdy
> zezwolono na handel marihuaną w "coffeeshopach", około 10%
> osiemnastolatków miało kontakt z twardymi narkotykami. Od tego
> momentu wskaźnik ten zaczął szybko spadać, a ostatnio Holendrzy
> zamknęli największy ośrodek leczenia heroinistów z powodu...
> braku pacjentów. Co ciekawe, samo spożycie marihuany wcale nie
> wzrosło tak znacznie, jak można było się tego spodziewać (dziś
> średnio co czwarty Holender przyznaje, że spróbował w swoim
> życiu trawki).
>
> Najbardziej niepokojące jest to, że nasze dotychczasowe
> działania profilaktyczne, polegające na zakazywaniu, mogą
> okazać się bardziej szkodliwe, niż wolny dostęp do marihuany!
>
>
> Czy prohibicja ma sens?
> W 1920r. w USA wprowadzono całkowity zakaz sprzedaży
> alkoholu. Zwolennicy prohibicji twierdzili, że dzięki niej
> "Dzielnice slumsów wkrótce już będą tylko w pamięci. Więzienia
> zamienimy na fabryki, magazyny i zbożowe elewatory. Mężczyźni
> będą chodzić wyprostowani, kobiety będą się uśmiechać, a dzieci
> - śmiać. Piekło będzie odtąd na zawsze pustą przestrzenią do
> wynajęcia." (Bill Sunday, lider kościelnej koalicji
> antyalkoholowej) . Życie pokazało jednak, jak bardzo się
> mylili. To właśnie w czasie prohibicji powstała w Stanach
> przestępczość zorganizowana - największe gangi (m.in. pod wodzą
> Ala Capone) kontrolujące czarny rynek i korumpujące policję.
> Dzięki fortunie zdobytej na handlu nielegalnym alkoholem,
> przestępcy szybko opanowywali inne gałęzie nielegalnej
> "gospodarki" - prostytucję, hazard, wymuszenia haraczy. Szybko
> okazało się, że mafia opływa w luksusy, a państwo nie może już
> nic zrobić, by przeszkodzić gangsterom.
>
> Jednak mafia nie była jedynym problemem, z którym borykał się
> rząd. Zwyczajni obywatele, którzy dotychczas lubili sobie
> czasem wypić drinka, bez skrupułów łamali prawo i pili coraz
> więcej i, co gorsza, wszystko co dostali w ręce. Przed
> wprowadzeniem zakazu większość Amerykanów gustowała w piwie, a
> whisky nie cieszyła się zbytnią popularnością. Prohibicja
> odwróciła te proporcje, gdyż przemyt wysokoprocentowy ch
> trunków był po prostu bardziej opłacalny. Brak kontroli nad
> czarnym rynkiem sprawił też, że tysiące ludzi zatruło się
> śmiertelnie alkoholem metylowym, bądź przez pomyłkę, bądź za
> sprawą nieuczciwych handlarzy.
>
> Prohibicja skończyła się po 13 latach, ale jej skutki nie
> przeszły do historii. Zamiast obiecanego raju na ziemi,
> pozostawiła po sobie powszechny alkoholizm, potężne gangi i
> więzienia pełne ludzi skazanych tylko za to, że posiadali przy
> sobie butelkę whisky.
>
> Wtedy właśnie ludzie dowiedzieli się, że żadne zakazy i
> najsurowsze nawet kary nigdy nie zmuszą ludzi do odstawienia
> używki. W wielu państwach azjatyckich za posiadanie narkotyków
> grozi kara śmierci, a mimo to głównym źródłem dochodu dla
> tamtejszej biedoty jest produkcja haszyszu i opium.
>
> Uczmy się na błędach
> Dziś podobną sytuację mamy z marihuaną. Mimo zakazu uprawy,
> sprzedaży, a nawet posiadania, pali ją coraz więcej osób.
> Jeszcze w latach osiemdziesiątych mało kto o niej słyszał, a
> palaczy prawie nie było.
>
> Tymczasem anonimowe ankiety przeprowadzone przez Instytut
> Psychiatrii i Neurologii mówią, że w 1995r co szósty
> osiemnastolatek przyznał się, że przynajmniej raz w życiu
> zapalił trawkę. W roku 1999 okazało się, że marihuanę paliła
> już blisko jedna czwarta trzecioklasistów ! Jak na razie nic
> nie wskazuje, żeby liczby te miały się zmniejszyć. Wręcz
> przeciwnie - rosną one nadal w oszałamiającym tempie.
>
> Reguły ekonomii mówią, że za popytem idzie podaż. Oznacza to
> po prostu, że rosnąca liczba palaczy jest coraz atrakcyjniejszą
> klientelą dla dilerów. Ponieważ marihuana jest
> najpopularniejsza ze wszystkich nielegalnych używek, handel nią
> przynosi najłatwiejszy zysk. Dlatego mafia zajmująca się
> przemytem i rozprowadzaniem trawki zbija wielką fortunę i
> umacnia swoją pozycję, by podobnie jak amerykańskie gangi z
> czasów prohibicji, przejąć potem inne formy działalności.
> Przedsmak tego, co może nas czekać, widzimy już dzisiaj -
> gazety i telewizja codziennie donoszą o schwytanych
> przestępcach, którzy parali się przemytem lub uprawą marihuany,
> a zazwyczaj ich działalność nie ograniczała się tylko do tego.
> Niestety, ci złapani, to tylko wierzchołek góry lodowej, gdyż
> policja po prostu nie jest w stanie śledzić reszty
> kryminalistów.
>
> Jednym ze sposobów na zmniejszenie tego problemu jest
> legalizacja marihuany. Dziś handlarze po opanowaniu nowego
> terenu, dyktują dowolne ceny, bo dobrze wiedzą, że palacze mogą
> kupić trawkę tylko u nich. Zjawisko konkurencji nie istnieje na
> czarnym rynku, bo wszystkie porachunki załatwia się tu siłą.
> Gdy handel trawką zostanie objęty regułami wolnego rynku, po
> prostu przestanie być opłacalny dla mafii. W ten sposób możemy
> odciąć przestępcom główne źródło dochodów.
>
> "- i kto za to płaci?
> - pan płaci, pani płaci, my płacimy. społeczeństwo płaci!"
> To jednak nie koniec problemów. Mafia, choć żyje z
> przestępstw, przeciętnemu obywatelowi bezpośrednio nie szkodzi.
> Pora jednak zdać sobie sprawę, że koszty prohibicji i tak
> ponosimy wszyscy. To z naszych podatków płaci się policjantom,
> którzy łapią przestępców i sądom, które ich skazują. Co więcej,
> przestępcy odbywający kary w więzieniach też są utrzymywani z
> naszych wspólnych pieniędzy.
>
> Legalizacja mogłaby nie tylko zlikwidować wielką gałąź
> przestępczości, ale też zwolnić siły policji i sądów zajęte jej
> zwalczaniem, by mogły wziąć się za przestępstwa bardziej
> szkodliwe społecznie, takie jak morderstwa, napady i kradzieże.
>
>
> Prohibicja nie ma sensu
> Naukowcy wysnuli teorie o niewielkiej szkodliwości trawki, a
> Holendrzy sprawdzili je w praktyce - legalnie dostępna
> marihuana nie wiąże się z żadnymi strasznymi konsekwencjami.
> Tymczasem w Polsce i wielu innych krajach na siłę walczy się z
> trawką, choć wojna ta jest z góry przegrana. Jak na razie
> zakazy dotyczące marihuany nie przyniosły żadnych pozytywnych
> skutków. Nie można nawet powiedzieć, że dzięki temu liczba
> palaczy jest mniejsza. Dziś każdy, kto ma ochotę, może bez
> problemu kupić marihuanę u jednego z wielu dilerów, często z
> błyskawiczną dostawą do domu. Nie łudźmy się też, że wielu
> ludzi ma taki szacunek dla prawa, że nie sięgnęło po trawkę
> tylko dlatego, że nie wolno. Wręcz przeciwnie! Wielu
> nastolatków pali marihuanę tylko dlatego, że jest nielegalna,
> bo przez lata stało się to swoistym symbolem buntu.
>
> Skoro doszliśmy do dość poważnego problemu palenia wśród
> młodzieży, warto się nad nim trochę zastanowić. Powszechnie
> wiadomo, że dilerzy największy zysk widzą w handlu w szkołach
> średnich. Nie oszukujmy się - teraz już w każdym liceum czy
> technikum jest przynajmniej kilku, jeśli nie kilkunastu
> dilerów. W ogromnej większości przypadków, to sami uczniowie
> zajmują się sprzedażą marihuany, a ich klientelą są zazwyczaj
> niepełnoletni rówieśnicy. Tak więc młodzież poniżej
> osiemnastego roku życia może kupić trawkę bez najmniejszych
> problemów, nie wychodząc nawet ze szkoły. W tej sytuacji nawet
> kupno alkoholu jest trudniejsze - trzeba przecież pójść do
> sklepu monopolowego, a tam coraz częściej zdarza się, że
> sprzedawcy sprawdzają wiek klienta. Wniosek jest prosty -
> rozwiązaniem, przynajmniej częściowym, dla tego problemu jest
> też legalizacja. Trzeba tylko legalny handel marihuaną obłożyć
> podobnymi do alkoholu ograniczeniami. Nawet jeśli nie uda się
> zmniejszyć liczby palaczy wśród młodzieży, możemy przynajmniej
> ustrzec wielu młodych ludzi przed tragicznymi konsekwencjami.
> Nieraz bowiem zdarza się, że dilerzy do sprzedawanej trawki
> dodają toksyczne chemikalia w celu "wzmocnienia towaru". Często
> też, nawet nieświadomie, rozprowadzają marihuanę z plantacji
> spryskanej szkodliwymi środkami owadobójczymi. Legalizacja nie
> pozwoliłaby na takie wypadki, gdyż kontrolą składu chemicznego
> zająłby się sanepid.
>
> Wszystkich traktować równo
> Najważniejsze w tym wszystkim nie są jednak pieniądze, które
> możemy zarobić, lecz tolerancja. Na jakiej podstawie wprowadza
> się przepisy, które decydują, co wolno zażywać, a czego nie? Z
> jakiej racji palacze trawki mają być traktowani jak przestępcy?
> Każdy z nas może pójść do sklepu i nabyć całkowicie legalnie
> wódkę lub papierosy, więc dlaczego nie mógłby też kupić trawki?
>
>
> Największym absurdem jest fakt, że obecne przepisy są
> bardziej szkodliwe niż samo palenie marihuany! Człowiek
> zatrzymany przez policję za palenie trawki, jest poddawany
> długotrwałym przesłuchaniom, a w jego domu przeprowadzana jest
> rewizja, mająca na celu sprawdzenie czy nie zajmuje się
> handlem. W razie jakichkolwiek podejrzeń, sprawa kierowana jest
> do sądu. Nawet jeśli okaże się, że podejrzenie o handel jest
> fałszywe i oskarżony zostaje uniewinniony, proces na pewno
> dezorganizuje jego życie. Niejeden młody człowiek stracił
> pracę, studia i sporo nerwów nie przez palenie trawki, ale
> przez nieżyciowe przepisy. Nie ma się co łudzić - obecne prawo
> nie zniechęca młodych ludzi do palenia, lecz jedynie podważa
> autorytet rządu i wydawanych przezeń przepisów. Respektu dla
> demokratycznej władzy nie można budować na bezpodstawnych
> zakazach.
>
> Zastosowania
> Mieli rację Hindusi, uznając konopie za święty dar. Na całej
> Ziemi nie ma chyba tak uniwersalnej i mało wymagającej rośliny.
> Konopie bowiem nie wymagają specjalnych zabiegów, by dobrze
> rosnąć. Pozostawione same sobie, świetnie sobie radzą i
> potrafią wysiać się na wielkim obszarze. Najlepiej obrazuje to
> fakt, że na terenie wielu byłych republik radzieckich i w
> Afganistanie pola dzikich konopi zajmują tysiące hektarów. Jak
> na razie w żaden sposób nie udało się ich zniszczyć, a
> produkcja haszyszu nadal jest głównym źródłem zarobku dla
> miejscowej ludności.
>
> Nie chcę tutaj rozwodzić się o konkretnych zastosowaniach
> konopi, bo ogromna ilość danych, jakie musiałbym przytoczyć,
> mogłaby zanudzić najbardziej wytrwałego czytelnika. Nie sposób
> jednak nie wspomnieć, przynajmniej pobieżnie, o sposobach, na
> jakie moglibyśmy wykorzystać tę niezwykłą roślinę. Już tysiące
> lat temu konopie miały wiele zastosowań, a ich lista, wraz z
> postępem nauki, ciągle się wydłuża. Największym absurdem jest
> to, że mimo tak wielu zalet, które nam oferują, konopie nadal
> są nielegalne.
>
> Medycyna
> Marihuana już od dawna była przepisywana przez różnej maści
> znachorów i medyków na najróżniejsze dolegliwości. Z czasem
> odkrywano coraz nowsze zastosowania tego lekarstwa. Poniżej
> znajduje się lista tych, które potwierdziła współczesna nauka.
> Oczywiście badania nadal są prowadzone i jest pewne, że lista
> ta znacznie się wydłuży.
>
> środek przeciwbólowy - To chyba najstarsze zastosowanie
> kanabisu i jednocześnie najciekawsze z tego powodu, że u
> każdego pacjenta wygląda to inaczej. Można pokusić się o ogólne
> stwierdzenie, że marihuana bardziej pomaga łagodzić bóle tępe,
> wywołane np. przez skurcze, niż ból ostry wywołany zranieniem
> lub oparzeniem (w tych ostatnich przypadkach może nawet pojawić
> się efekt odwrotny do zamierzonego). Znane są też liczne
> przypadki, gdy marihuana łagodziła silne bóle towarzyszące
> nowotworom, z którymi nie radziły sobie inne środki.
> środek przeciw wymiotny - THC jest jednym z
> najskuteczniejszyc h środków zapobiegających nudnościom. Ma to
> szczególne znaczenie dla ludzi leczonych chemioterapią, u
> których odruchy wymiotne praktycznie uniemożliwiają jedzenie.
>
> jaskra - Kanabinole zmniejszają ciśnienie wewnątrz gałki
> ocznej, a więc łagodzą bezpośrednio objawy choroby.
> AIDS - Pobudzając apetyt, marihuana zapobiega utracie masy
> ciała, a co za tym idzie - osłabieniu organizmu.
> stwardnienie rozsiane - THC nie tylko łagodzi bóle
> spowodowane nagłymi skurczami mięśni, ale zapobiega samym
> skurczom towarzyszącym schorzeniu. Według ostatnich doniesień,
> marihuana może znacznie spowolnić rozwój tej strasznej choroby.
> Jeśli okaże się to prawdą, dalszy zakaz jej stosowania będzie
> wyrokiem na tysiące ludzi dotkniętych stwardnieniem rozsianym.
> Intensywne badania nadal trwają.
> Odkrycia te nie zmieniły jednak prawa. Dlatego zamiast
> marihuany, pacjentom podaje się THC doustnie, w postaci
> kapsułek. Marinol, bo tak nazywa się syntetyczne THC (inna
> nazwa to Dronabinol), nie cieszy się jednak powodzeniem u
> pacjentów, którzy wytknęli jego poważne wady:
>
> Działa z dużym opóźnieniem. Kapsułki, by zostały strawione i
> zaczęły działać, potrzebują 2-4 godzin, gdy tymczasem palenie
> marihuany pozwala osiągnąć odpowiednie stężenie THC we krwi już
> po 5 minutach.
> Zawiera wyłącznie THC. W konopiach można znaleźć cały zespół
> kanabinoidów, różnie wpływających na psychikę. Wielu pacjentów
> skarżyło się, że Marinol wywołuje u nich silny lęk i inne
> nieprzyjemne doznania, których nie doświadczają, paląc
> marihuanę.
> Jest przyjmowany doustnie, co sprawia że pacjenci z silnymi
> nudnościami (a Marinol ma właśnie te nudności leczyć) mają
> problem z utrzymaniem lekarstwa w żołądku do momentu
> strawienia. Marihuana pozwoliłaby zapomnieć o tym problemie.
> Zawiera olej sezamowy, który często wywołuje reakcje
> alergiczne.
> Jest drogi.
>
> Z tych właśnie powodów, część pacjentów poddanych kuracji
> Marinolem, zdecydowała się na palenie marihuany na własną rękę.
> W USA kilkanaście osób wywalczyło nawet prawo do uprawy konopi
> na własny użytek.
>
> Przemysł
> Jak już wspomniałem, konopie były uprawiane dla włókna i
> papieru. To jednak nie wszystkie, choć najważniejsze,
> zastosowania tej rośliny. Konopie skupiają w sobie wiele zalet
> właściwych innym gatunkom i praktycznie żadna część rośliny nie
> jest marnowana. Dzięki temu ich uprawa może być bardziej
> wydajna i opłacalna niż hodowla kilku różnych gatunków roślin o
> tylko jednym przeznaczeniu. Plantator jest też mniej zależny od
> aktualnych cen skupu konkretnych półproduktów. Obserwując
> tragiczną sytuację polskiego rolnictwa można przypuszczać, że
> uprawa konopi mogłaby być niezwykle pomocna dla naszych
> rolników.
>
> A oto lista najważniejszych przemysłowych zastosowań konopi:
>
>
> włókno - Konopie dają jedno z najmocniejszych włókien
> naturalnych. Nie chodzi tu jedynie o jego wytrzymałość na
> zrywanie i przecieranie, ale też wyjątkową odporność na gnicie
> i pleśń, dzięki czemu przez wieki było podstawą funkcjonowania
> floty. Dziś już prawie nie ma żaglowców, a na pozostałych
> produkty syntetyczne z powodzeniem zastąpiły konopne żagle i
> liny. Nie oznacza to jednak końca przydatności konopi.
> Większość ludzi nadal lubi nosić bardziej przyjazne dla
> organizmu ubrania z tkanin naturalnych.
>
> Dziś najpopularniejszym surowcem włókienniczym jest
> bawełna. Ma ona, niestety, wiele wad, których nie mają konopie.
> Przede wszystkim jest bardzo wymagająca jeśli chodzi o
> środowisko - rośnie tylko w wysokich temperaturach, nie jest
> odporna nawet na krótkotrwałe mrozy, wymaga ogromnej ilości
> środków chwasto i owadobójczych, co pociąga za sobą ogromne
> koszta. Konopie są niezwykle odporne i świetnie adaptują się do
> różnych warunków klimatycznych, dzięki czemu z ojczystych Chin
> dotarły do niemalże wszystkich zakątków świata. Są też mniej
> atrakcyjne dla szkodników, a dzięki szybkiemu wzrostowi
> skutecznie konkurują z chwastami. Dzięki temu nie wymagają
> inwestowania w drogie i szkodliwe środki chemiczne.
>
> Z konopnego włókna można robić nie tylko tkaniny, ale też
> bardzo wytrzymałe nici i sznury, a także materiał izolacyjny.
>
>
> papier - Do XX wieku papier produkowano prawie wyłącznie z
> konopi. Nowe technologie pozwoliłyby na wytwarzanie ogromnych
> jego ilości za niewiarygodnie małe pieniądze. I to właśnie, jak
> już napisałem, było przyczyną bezwzględnej wojny o pieniądze,
> na której najgorzej wyszły same konopie, stając się rośliną
> nielegalną.
>
> Tymczasem papier konopny jest nie tylko tańszy, ale przede
> wszystkim bardziej ekologiczny od drzewnego. Dziś na Ziemi
> brakuje lasów, a mimo to nadal wycina się drzewa by zamienić je
> w masę papierową, która potem wymaga jeszcze przetworzenia przy
> pomocy bardzo szkodliwych chemikaliów, np. chlorowych
> wybielaczy. Skutki takiego działania są opłakane, o czym chyba
> każdy mógł się przekonać. Nowy las rośnie bardzo wolno, wolniej
> niż wycina się dorosłe drzewa.
>
> Konopie, jak każda roślina jednoroczna, kończą swój żywot po
> roku. Wtedy też, zamiast pozwolić im zwiędnąć i zgnić na polu,
> można je zebrać i przetworzyć na papier. Taka procedura, to
> niewielka szkoda dla środowiska - wystarczy że nawozami
> uzupełni się niedobór składników pokarmowych i w następnym
> sezonie na tym samym polu można wysiać kolejne pokolenie konopi
> i otrzymać następną porcję papieru. Drzewa tymczasem rosną
> wolno, dają papier raz na kilkadziesiąt lat, a przede wszystkim
> mogłyby żyć o wiele dłużej, niż pozwalają im na to drwale.
> Wycinając las, zmniejsza się produkcję tlenu przez rośliny na
> całe dekady, do momentu, gdy nowe drzewa osiągną pełną
> wydajność. Regularnie wysiewane konopie dostarczają tlenu na
> stałym poziomie przez wiele lat, niezależnie od tego, czy są
> potem zbierane, czy nie.
>
> Drewno przy przetwarzaniu na papier jest wykorzystywane tylko
> w 40-50% masy. Reszta jest zazwyczaj marnowana i wyrzucana. Za
> to konopie można wykorzystać w około 80%, a pozostałe po
> produkcji włókno (papier wytwarza się z miąższu rośliny) jest
> nadal przydatnym surowcem. Co więcej, papier konopny wymaga
> mniejszej ilości chemikaliów niż drzewny. Dzięki temu produkcja
> papieru może być w przyszłości najważniejszym zastosowaniem
> konopi, bo zmusi nas do tego troska o środowisko.
>
> paliwo - Konopie ze względu na ogromne ilości produkowanej
> biomasy, mogą być obfitym źródłem metanolu i etanolu, czyli
> ekologicznie czystego paliwa. Co prawda, trudno sobie
> wyobrazić, żeby pola konopne mogły teraz zastąpić szyby
> naftowe, ale zapasy ropy kiedyś się wyczerpią i będziemy
> zmuszeni poszukać innego źródła energii. Czas więc zacząć o tym
> myśleć. Produkty spalania alkoholi, czyli woda i dwutlenek
> węgla, są nie tylko bezpieczne dla środowiska, ale przede
> wszystkim nie są wprowadzane do biosfery z zewnątrz, tak jak
> ropa naftowa. Dzięki temu nawet masowe stosowanie tego rodzaju
> paliwa nie powoduje zachwiania równowagi ekologicznej.
>
> olej - Olej konopny to źródło paliwa, a także surowiec do
> produkcji nieszkodliwych farb i lakierów oraz kosmetyków
> (mydła, szampony).
>
> Jedzenie
> Nasiona konopne zawierają 25% białka, 30% węglowodanów, 15%
> błonnika, karoten, fosfor, potas, magnez, siarkę, wapń, żelazo
> i cynk oraz witaminy E, C, B1, B2, B3. Nasiona są też
> doskonałym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, dzięki
> czemu pozwalają obniżyć poziom cholesterolu we krwi. Ważne jest
> też, że ziarno konopne zawiera wzmacniające układ odpornościowy
> kwasy omega-6-linolowy i omega-3-linolowy w proporcji 3:1,
> idealnej dla naszego organizmu. Należy tu zaznaczyć, że nasiona
> są częścią konopi, w której nie występują żadne związki
> psychoaktywne; mogą być więc bez obaw spożywane nawet przez
> przeciwników marihuany.
>
> Spośród ponad 3 milionów znanych nam roślin, jedynie soja ma
> podobne do konopi wartości odżywcze. Niestety, jest ona
> bardziej wymagająca, jeśli chodzi o warunki uprawy. Ma to
> znaczenie szczególnie dzisiaj, gdy dziura ozonowa pozwala
> przeniknąć większej ilości promieni ultrafioletowych , na które
> soja, w przeciwieństwie do konopi, jest bardzo wrażliwa. Ocenia
> się, że z tego powodu światowe plantacje soji zmniejszą się
> nawet o 30-50%. Tak więc powstaje luka, którą konopie mogą bez
> problemu wypełnić, szczególnie że mogłyby być tanim źródłem
> pokarmu dla najbiedniejszych (i nie tylko).
>
> Nasiona konopne można jeść nieprzetworzone, zmielić na mąkę,
> dodać do mleka na wzór owsianki lub do mięsa jako przyprawę
> albo zapiec w ciastach. Można też wycisnąć z nich bardzo
> zdrowy, ale, niestety, nietrwały olej lub zrobić margarynę.
> Sposobów jest wiele, wszystko zależy tylko od wyobraźni
> kucharza.
>
> Na doskonałych walorach nasion już dawno poznały się
> zwierzęta. Ptaki uwielbiają ziarno konopne, które jest dla nich
> bardzo zdrowe. Dlatego też wchodzi ono w skład wielu pokarmów
> dla papug i kanarków. Przepadają za nim nie tylko ptaki. Wśród
> wędkarzy konopie cieszą się opinią rewelacyjnej przynęty na
> wszelkie ryby nie drapieżne.
>
> Czas na zmiany!
> Jak widać, wszystko wskazuje na to, że przez dziesięciolecia
> byliśmy w wielkim błędzie. Niesłusznie oskarżaliśmy marihuanę o
> wiele złego, nie starając się nawet wykorzystać jej zalet.
> Tymczasem otrzymujemy coraz więcej dowodów na to, że jej
> szkodliwość jest niewielka, a co więcej, zwykła "trawka" jest
> nadzieją medycyny na to, że najciężej chorym ludziom uda się
> wreszcie złagodzić cierpienia.
>
> My też możemy z konopi skorzystać - dostać tanie i niezwykle
> trwałe ubrania, oszczędzić lasy wycinane dla papieru, zyskać
> wiele nowych miejsc pracy przy uprawie. A przede wszystkim
> możemy odebrać przestępcom źródło dochodu i wykorzystać je
> samemu, w dużo lepszy i w pełni kontrolowany sposób.
>
> Pamiętaj - na legalizacji TY też możesz skorzystać.

Re: GRASS DLA MAS Kto powiedział, że to nich ????

: 2003-10-13, 15:58:49
autor: OKO
ZNIEŚĆ PROHIBICJĘ
WYWIAD Z ... MARIE-ANDRE BERTRAND


Jest Pani doktorem kryminalistyki na uniwersytecie w Montrealu. Jak doszło do tego, że zajęła się Pani problemem legalizacji narkotyków ?
Pod koniec lat 70-tych zostałam włączona do Komisji Badania Spożycia Narkotyków i podczas czterech lat przemierzyliśmy w piątkę z piętnaście razy nasz kraj. Rozmawialiśmy z lekarzami, prawnikami, aptekarzami, członkami stowarzyszeń walczących z narkomanią, byliśmy w szpitalach, szkołach, na uniwersytetach. W sumie rozmawialiśmy z około milionem Kanadyjczyków. Wszystkim zadawaliśmy pytanie: Co należy zrobić, aby ograniczyć spożycie narkotyków i lekarstw? Sporządziliśmy cztery raporty: jeden ogólny, drugi na temat konopi indyjskich (600 stron), trzeci na temat postępowania (200 stron) i czwarty - końcowy na temat wszystkich innych narkotyków (1000 stron). Wciągu tych czterech lat dowiedzieliśmy się wiele na temat narkotyków i reakcji ludzi, ich niewiedzy, stereotypów, które powstały na temat narkotyków. Spotkaliśmy wielu narkomanów, młodych ludzi zażywających narkotyki, wielu drobnych sprzedawców. Efektem tego raportu było to, że trzech moich kolegów postulowało odkryminalizowanie spożycia i prywatnej uprawy konopi, ja zaproponowałam zupełną legalizacje wszystkich narkotyków i przejęcie kontroli nad ich dystrybucją przez rząd. Był o to mniej więcej w 1975 roku. Do tej pory mam zajęcia z tego tematu, a także prowadzę badania nad narkotykami w więzieniach, nad efektami działania policyjnego, nad powiązaniami narkotyków z prostytucją.
Obecnie jest Pani członkiem Rady Federalnej Partii Radykalnej. Jak do tego doszło? Czy to Partia Radykalna znalazła Panią czy też to Pani szukała radykałów?
Oczywiście to Partia Radykalna znalazła mnie i zaprosiła wraz z trzydziestoma innymi "specjalistami od narkotyków" jesienią 1988 roku do Brukseli na seminarium poświecone antyprohibicji. Wówczas zakochałam się w tej małej partii i już z Montrealu wysłałam deklaracje członkowską.
Dlaczego zajęła się Pani właśnie sprawą zalegalizowania narkotyków?
Jednym z moich autorytetów moralnych jest angielski filozof, utylilitarysta John Stuard Mill, który napisał rozprawę "On Liberty" (O wolności). Tam właśnie przeczytałam, że: "jeśli chce się dać szczęście jak największej ilości ludzi należy uniknąć uniformizacji, należy pozostawić ludziom możliwość ubierania się, mówienia, uczenia się, czytania w taki sposób jaki sobie sami wybiorą, używania substancji jakie chcą, i kochania się w sposób jaki się im podoba". Ta filozofia stała mi się bardzo bliska. To właśnie, ale nie tylko doprowadziło mnie do stwierdzenia, że prawa, które przeszkadzają ludziom z głupich absurdalnych powodów, a właściwie z powodu interesu pewnych grup jak w przypadku narkotyków: zainteresowanymi są lekarze, którzy nie chcą stracić swojej władzy dyktowania ludziom jak mają się zachowywać, fabryki leków, czy apteki nie chcą stracić swojego monopolu, rządy nie chcą uchodzić za "niemoralne". Tak wiec zaczęłam patrzeć bardziej krytycznie na prawo karne. Mam teraz dwa wykłady jeden - "Limit prawa w karaniu", a drugi "Limit wkraczania prawa". Staram się w ten sposób powiedzieć przyszłym kryminologom, że nie można ciągle interweniować w życie ludzi. Należę także do grupy prawników, którzy w ogóle sprzeciwiają się istnieniu prawa karnego na świecie. Dla mnie zalegalizowanie narkotyków jest tylko pewnym etapem. Zbyt wielu ludzi z powodu narkotyków jest oznaczonych, napiętnowanych, w Kanadzie np. na 2 mln. spraw kryminalnych, które mają miejsce co roku, 200 tys. dotyczy narkotyków. Jest to wielka strata pieniędzy, czasu, utrata moralności społecznej - czasami zdarza się że skazuje się na więzienie za zwykłe posiadanie konopi. Dzieje się tam wiele niesprawiedliwości, sąd traci te resztę respektu, którą jeszcze ma, bo godności w prawie karnym już dawno nie ma. Jest to wiec początek, jest to sposób na zaatakowanie prawa karnego.
Dlaczego uważa Pani że zalegalizowanie narkotyków jest konieczne?
Jestem głęboko przekonana, że nie można rozwiązać tych wszystkich problemów nie wyłączając narkomanii, kiedy narkotyki są nielegalne. Rozmawiałam z ludźmi przebywającymi w klinikach na odwyku, którzy przebywa tam wielokrotnie. I ponieważ są oni do tego zmuszani, ponieważ ciągle muszą się kontrolować, ponieważ ciągle ryzykują, tym, że może ich zatrzymać policja, takie leczenie nie daje skutków. Oni nigdy nie przychodzą tam dobrowolnie, ponieważ jeśli nie przyjdą to i takich ojcowie, czy sędzia zaprowadzą ich tam siłą. Nie można zmienić zachowania człowieka, tylko dlatego, że chce tego ktoś inny. Zmieniasz swoje zachowanie, ponieważ masz wrażenie że będziesz szczęśliwsza, ale nie zmieniasz go, dlatego że sędzia tak ci każe. Prohibicja działa więc przeciwko systemowi zachowania, przeciwko własnej dumie. Musisz ukrywać swoje przyzwyczajenie, nie możesz na przykład powiedzieć na przyjęciu: "Jestem kokainistką", czy też: "Nie dziękuje, nie mam ochoty na whisky ani na piwo, łyknęłabym sobie LSD". Czujesz się trochę jak alkoholik który nie może iść na przyjęcie, w obawie że się spije. Więc dlaczego "antyprohibicjonizm"? To bardzo odważne ze strony Partii Radykalnej, że atakuje te kwestie w sposób podwójnie negatywny - anty-prohibicja. Wiesz, nawet pomiędzy nami nie ma zupełnej zgody co do obalenia prohibicji - proponuje się: legalizacje, lub medykalizacje, czy też zalegalizowanie tylko jednego narkotyku. Ja uważam, że powinno się wyjąć z kodeksu karnego wszystkie narkotyki. Bo jeżeli zalegalizuje się tylko jeden to sytuacja pozostałych zupełnie się nie zmieni. Zalegalizować, to wcale nie znaczy pozostawić wolne produkcji, dystrybucji i konsumpcji. Tym wszystkim musi się zająć państwo - kontrolą jakości, cen, ograniczeniami w konsumpcji. Godziny sprzedaży powinny być z góry ustalone, nie wolno w żadnym wypadku ich reklamować i należy zająć się edukacją. W tej chwili w Kanadzie, nauczaniem takim niestety zajmuje się policja. To bardzo źle, ponieważ policja nie przepuści okazji aby nie powiedzieć: "To jest zabronione". Policja nie opowiada o efektach działania poszczególnych narkotyków, mówi tylko ,że za ich używanie idzie się do wiezienia. To nie jest żadna edukacja. Tak wiec, nazajutrz po zalegalizowaniu narkotyków należy zająć się nimi w sposób bardzo odpowiedzialny. C

Re: Legalizacja?

: 2003-10-16, 20:25:49
autor: antyćpun
nigdy nie bede za legalizacją!!!
dlaczego oto powud:
znam wielu palaczy tego"jak że cudownego ziela" i u wszystkich moge zauważyć jeden syndrom mianowicie zweżanie świato pogładu tylko i wyłącznie do tej że roślinki. jeśli ktoś mi powie że marihuana nie jest narkotykiem to go wyśmieje!
jeśli ktoś za pojecie narkotyku stosuje definicje podane mu przes państwo jest mało pomysłowy. maryhuana jest takim samym narkotykiem jak heroina amfetamina czy tytoń. a teras spujrz na nasze ulice dzieciaki które mają po 8 lat biegają po podwurku i popalają fajki i chleją browar to jest fakt. jak by było gdyby zlegalizowali thc? dzieciaki w wieku 8 lat były by już ćpunami. i co z tego że nie sprzedadzą jej sprzedawcy? dzieciak wyśle starszego kumpla postawi mu browar a ten mu kupi.
dlatego jak długo bede mugł tak długo bede krzyczał jak tylko głośno potrafie
LEGALIZACJI NARKOTYKÓW STANOWCZE NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

Re: Legalizacja?

: 2003-10-17, 07:53:37
autor: Kacper
Do szkoly wroc najpierw, a pozniej sie wypowiadaj...matolku.

Re: Legalizacja?

: 2003-10-17, 09:24:27
autor: Sen
Moze napisal nieskladnie, ale sens jest trafny. Kazde swinstwo, ktore staje sie jedynym punktem odniesienia codziennych zachowan, jest grozne, tym bardziej jesli jest to cos, co oddzialywa na osrodek nerwowy czlowieka. Niech nie pieprza "palacze" o zbawiennym dzialaniu trawy na zdrowie. Nie nalezy sie zreszta dziwic temu pieprzeniu. bo kazdy nalogowiec wytwarza psychiczny mechanizm, poprzez ktory skutecznie odrzuca wszelkie negatywne argumenty - stwarza sobie w ten sposob komfort cpania, chlania, czy czego tam chcecie. Jak dla mnie - zachlajcie i zacpajcie sie na smierc, tylko nie krzywdzcie przy tym innych ludzi.

Re: Legalizacja?

: 2003-10-17, 12:02:37
autor: pewien ekolog
...po pierwsze tytoń nie jest narkotykiem tylko nikotyna...po drugie marycha a heroina czy amfetamina to całkiem dwie różne sprawy...marycha jest naturalną rośliną, a amfetamina i heroina jest laboratoryjnie otrzymywana...a że dzieciaki chleją browary i palą fajki to nie wina nasza tylko sprzedawców i przede wszystkim rodziców...i jeszcze jedno...kilka razy zdarzyło się moim znajomym, że młodszy koleś z ośki przyszedł i chciał marychy zapalić...nie było litości...kopa takiego dostał, że własnej dupy nie poznał...także wszystko zależy od ludzi...a, że dilerzy chcą na gówniarzach zarobić i to robią to inna sprawa...gdyby legalizacja weszła w życie to przynajmniej trochę by to podreperowało nasz kulejący budżet oraz wywaliło z interesu dixów...a jak gówniarz będzie chciał zajarać to i tak to zrobi...przecież najlepiej smakuje owoc zakazany...sam to wiem i chyba każdy z was...

legalnie hoduj marijuane

: 2003-11-09, 10:20:28
autor: komon bejbe tunajt
szukajcie w necie programu chyba ze link znajde to podam pozniej

HIGHGROW legal marijuana growing v1.2

symulacja sadzenia blantow - tak bym to nazwal w skroocie - w pelni legalne pomieszczenie z virtualnie legalna marijuana nie ma co gadac trzeba siac

Re: Legalizacja?

: 2003-11-21, 16:59:47
autor: antyćpun
głupotą jest pochłanianie wszystkiego związanego z thc jak gąbka muwicei że to iż dzieciaki chleją browary to wina sprzedawców pipszycie głupoty ile wy macie lat???
sam wiem z własnego przykładu że jak chce sie dzieciak najebać to bez problemu to zrobi nawet jak mu odmówią w jednym bądz drugim sklepie.
wkurza mnie tylko gadanie "że to nie szkodzi" czy wy naprawde jesteście tacy ślepi czy po prostu głupki z was?
powedzcie mi jedno czy nie wystarczy wam fakt taki ilu już ludzi umarło przez te (...)?
jeżli ktoś powie zę nic takiego nie ma to niech se zrobi wyciecvzke po dworcach w warszawie szczeże polecam spodkajcie jakiegoś ćpuna i spytajcie sie od czego zaczeli prawie każdy powie że on tylko skuna przypalał okazyjnie i nie wie dla czego to sie tak potoczyło. jedna żecz mnie tylko smuci mianowicie to że skoro teraz jest moda na ćpanie to za 4 lata połowa gówniarzy sie zaćpa a druga połowa ta od bogatrzych starych wyląduje na detoksie chcecie ćpać to ćpajcie ale nie propagujcie tego!!!! na jakiego grzyba mam koszulki naszywki z listaki i po co mażecie THC na murach a co do legalizacji to czy to coś zmieni???
teraz dajecie dorobić dilerom pużnie rządowi a sam nie wiem którzy to wieksza mafia. jak ktoś chce ćpać to ustawa jest naj miej ważna i tak jak bedzie chciał to nic go nie powstrzyma ani piolicja ani starzy ani szkoła ani ja jego wybur
ale wybur jest tylko wtedy świadomy gdy wież w jakie (...) włazisz ja niestety wiem co to za syf jest i dla tego jestem całkowitym przeciwnikiem tego ścierwa

Re: Legalizacja?

: 2003-11-26, 03:13:36
autor: komon bejbe tunajt
jakie ścierwo człowieku marijuana jest zdrowsza niz alk i tytox o ktorym tak pisales


ty wogle czytales pierwszy post czy wbiłes sie poprostu w trakcie dyskusji?

Re: GRASS DLA MAS......jestem za legalizacją !!!!

: 2003-12-27, 13:53:38
autor: Canabis Boy
LEGALIZE CANABIS !!!

to krasnale jarają..............

: 2004-10-18, 15:27:52
autor: dr Jamajczyk
Wrocławscy policjanci zatrzymali Pawła N., wiceburmistrza Wąsosza (Dolnośląskie), pod zarzutem posiadania narkotyków. Mężczyzna całą sprawę nazywa "nieporozumieniem" i nie przyznaje się do winy.

Burmistrz Wąsosza na razie nie zamierza zawieszać w obowiązkach swojego zastępcę.

- Policjanci patrolujący miasto zauważyli na jednym z podwórek w centrum Wrocławia czterech mężczyzn pijących piwo. Podczas ich legitymowania, jeden z nich, wyciągając piwo z kieszeni, wyjął również woreczek, który natychmiast odrzucił na bok. Jak się okazało, w woreczku było 6 porcji marihuany. Funkcjonariusze zatrzymali 31-latka. Okazało się, że jest on mieszkańcem powiatu górowskiego, sprawującym funkcję samorządową w jednym z okolicznych miasteczek - powiedział dzisiaj Dariusz Boratyn z wrocławskiej policji.

Paweł N. w rozmowie z PAP przyznał, że pił piwo, zaprzeczył jednak, by miał przy sobie narkotyki. - Nie wiem, skąd wziął się tam ten woreczek. Może już tam wcześniej leżał - mówił N.

Wiceburmistrz nie ma też zamiaru składać wniosku o zawieszenie w obowiązkach do czasu wyjaśnienia sprawy. - Dla mnie tej sprawy nie ma. To nieporozumienie.

Burmistrz Wąsosza Zbigniew Stuczyk powiedział, że relacja, jaką przedstawił mu Paweł N., różni się od przedstawianej przez policję. - Do czasu wyjaśnienia tej sprawy nie będę podejmował żadnych decyzji dotyczących pracy wiceburmistrza. Będzie normalnie pracował - zaznaczył.

za 6 lufek _zabijają??????????

: 2004-10-18, 15:49:55
autor: dr Jamajczyk
Wolność dla LUFKARZY

: 2004-10-24, 17:05:02
autor: Bruno
Czy was w tym miescie (...)?Daj wam by dzicko wasze zaczelo
cpac i was okradac,lepiej jeszcze ,pod wplywem narkotykow napierdalac
i wtedy porozmawiamy o legalizacji.Kto chce by nanarkotyki byly
legalne?Tylko ten co uzywa

prosze mówić za siebie

: 2004-10-25, 08:12:24
autor: dr Jamajczyk
jestem dorosłu i wolę palić THC niż ćpac cos innego