Re: Camska obsóga w restauracji COLUMB
: 2003-11-19, 09:08:28
Szpital w Ostródzie
Oddam szpital w brudne ręce
Jak polityk SLD mianował przestępcę
Czy jest możliwe, aby szpital trafił w ręce człowieka karanego, w dodatku nie mającego odpowiedniego wykształcenia? Stało się tak w Ostródzie, gdzie polityk SLD postawił na lokalnego bossa z mroczną przeszłością. Ostróda. Blisko 40-tysięczne miasteczko w województwie warmińsko-mazurskim, położone na skrzyżowaniu szlaków między Warszawą i Gdańskiem a Olsztynem i Poznaniem.
Miasto i powiat jakoś przędą dzięki turystyce i pobliskim zakładom mięsnym w Morlinach - ostatniemu dużemu pracodawcy w regionie. Poza tym postpegeerowskie realia - wysokie bezrobocie i bieda. Są jednak tacy, którzy nawet w takich warunkach potrafią się dobrze ustawić. Na przykład Sławomir Janowicz - lokalny mocny człowiek z przestępczą przeszłością. Ale jego kariera byłaby niemożliwa bez daleko idącego wsparcia obecnego posła SLD Jana Antochowskiego.
Szpital ratowany politycznie
Podczas kampanii wyborczej w 2001 r. Antochowski, wówczas ostródzki starosta, pozwala, by miejscowy szpital trafił w ręce Sławomira Janowicza. Ten człowiek ma wyprowadzić placówkę z dołka. Mowa tu o szpitalu na ponad 200 łóżek, obsługującym ponad 70 tys. mieszkańców Ostródy. Placówka jest źle zarządzana i zadłużona na olbrzymie kwoty, podobnie jak dziesiątki innych szpitali w kraju.
Starosta podejmuje decyzję - należy przekształcić szpital w powiatową spółkę akcyjną, a potem go sprywatyzować. Prezesem przedsiębiorstwa stworzonego z majątku samorządu zostaje właśnie Janowicz. Nominacja nosi datę 6 sierpnia 2001 roku. Nie przeszkadza w tym brak odpowiedniego wykształcenia nowego szefa (ma jedynie maturę). W maju 2001 roku Janowicz wykupuje część zobowiązań szpitala na kwotę ok. 1,5 mln zł. - Obiecano mi, że zakład zostanie sprywatyzowany i w związku z tym, że wykupiłem jego długi, będę mógł nabyć akcje - twierdzi biznesmen. Starosta Antochowski stara się dotrzymać słowa, które dał biznesmenowi.
Zdobyliśmy umowę, z której wynika, że połowa akcji prywatyzowanego zakładu miała zostać sprzedana za jedyne ćwierć miliona zł Sławomirowi Janowiczowi. Nad transakcją czuwa sam starosta. Dokument zostaje sporządzony już 17 sierpnia 2001 roku. Antochowski, inny członek zarządu powiatu i Janowicz składają na nim podpisy, jeszcze zanim głos w sprawie sprzedaży akcji szpitala zabiera rada powiatu, jedyny organ władny podejmować takie decyzje.
Samorządowcy, którzy dowiedzieli się o całej sprawie blokują szybką prywatyzację. Przeciwko takim przekształceniom ostródzkiego szpitala protestuje też okręgowa Warmińsko-Mazurska Izba Lekarska. Choć do sprzedaży placówki nie dochodzi, to wciąż prezesem szpitala pozostaje Janowicz. Według dokumentów, które otrzymaliśmy z powiatu, starostwo odkupuje długi od Janowicza za ponad 2 mln złotych. Rachunek jest prosty - różnica między kwotą nominalną długu, a tym, ile na jego wykupienie wydało starostwo, wynosi ponad pół miliona zł. - Wcale tak dobrze na tym nie zarobiłem - mówi Janowicz. Nie umie jednak przedstawić nam dokładnego wyliczenia.
Mocny człowiek z przeszłością
Sławomir Janowicz umawia się z nami w podwarszawskim centrum handlowym. Mocna sylwetka, ogolony prawie na łyso, złoty rolex, okulary od ekskluzywnego projektanta. O swej przeszłości opowiada niechętnie. Na pytanie, jak zarobił pierwsze pieniądze, odpowiada zdawkowo - pracowałem. Jako młody chłopak Sławomir Janowicz marzy o karierze kajakarza. Ale sportowe ambicje przerywa odsiadka. Od października 1983 roku do końca sierpnia 1984 przebywa za kratkami - za kradzież z włamaniem do ostródzkiego baru Pod Klonem podczas wesela. Kradnie ubrania weselników, pakuje je do worków i w nocy chowa w wykopie. Gdy przychodzi po łup, wpada w policyjną zasadzkę. Zostaje skazany. Teraz ten wyrok jest zatarty.
Jeszcze w latach 80. wyjeżdża do Kanady. Pracuje na budowach w Toronto. Po powrocie do kraju prowadzi własne interesy - ma zakład, w którym produkuje pustaki. - Byłem chyba najmłodszym rzemieślnikiem w Ostródzie - mówi. Jednak zrywa z budownictwem i prowadzi własny lokal. Nazywa się Bar Pakamera. Interes jednak nie przynosi mu szczęścia, bo przed klubem dochodzi do śmiertelnego pobicia.
W wir dużego biznesu rzuca się dopiero od połowy lat 90. W 1996 r. zakłada spółkę Jota Trade, która zajmuje się produkcją i remontami automatów wypłacających niskie wygrane w grach hazardowych. Prezesem firmy zostaje Czech Vladimir Blażek, udziałowcem sam Janowicz, który wnosi do firmy aportem maszyny do gier zręcznościowych. Gdy pytamy, skąd je ma, uśmiecha się i stwierdza, że je po prostu kupił.
W lipcu 2000 r. siedzibę spółki Jota odwiedzają inspektorzy z powiatowego urzędu pracy. Sprawdzają legalność zatrudnienia. Według nich, jeden z pracowników jest zatrudniony na czarno. Sławomir Janowicz, jako właściciel firmy, wyczuwa kłopoty i wyjmuje z kieszeni zwitek banknotów.
Ostentacyjnie je przelicza. - Panowie, to dla spokoju - oświadcza. Jeden z urzędników daje się przekupić, drugi odmawia przyjęcia pieniędzy. Kwota nie jest wielka, to zaledwie 400 zł. Sprawa trafia do sądu, który skazuje Janowicza na grzywnę w wysokości 12 tysięcy złotych za próbę korupcji. Wyrok uprawomocnił się kilka miesięcy temu. - Sąd się pomylił - rozbrajająco tłumaczy Janowicz. Informuje też, że zaskarżył orzeczenie do rzecznika praw obywatelskich.
Zdrowotna aktywność posła
Sprawa przejęcia szpitala przez Janowicza zainteresowała wojewodę warmińsko-mazurskiego Stanisława Szatkowskiego. - To nie jest w porządku - mówi.
- Interweniowałem w tej sprawie. Jednak bezskutecznie. Jaką rolę odegrał w tym poseł Antochowski? - Przekonywał do słuszności zmian w szpitalu - przypomina sobie wojewoda. Janowicz wciąż może liczyć na Antochowskiego, który nie zapomniał o szpitalu. Mimo że w Sejmie nie zasiada w komisji zdrowia, jest bardzo w tej dziedzinie aktywny. Często wypowiada się w sprawie ostródzkiego szpitala.
Podczas dyskusji w Sejmie 2 października poseł dopytywał się o możliwość oddłużenia szpitali. - Szpital w Ostródzie za I półrocze wygenerował zobowiązania w wysokości 1 miliona zł - informował z mównicy. - Kiedy i w jaki sposób będą oddłużane placówki służby zdrowia? Pytam również, czy długi przejęte przez organy prowadzące, które dokonały przekształceń ZOZ-ów, na przykład powiaty, będą objęte oddłużeniem na równi z tymi placówkami? Poseł równie dobrze mógłby zapytać: czy budżet państwa, czyli podatnicy, odda ostródzkiemu powiatowi te 2 miliony zł, które wydano na odkupienie długów szpitala od Janowicza?
Data: 19.11.2003
TOMASZ BUTKIEWICZ, PATRYCJA KOTECKA
Oddam szpital w brudne ręce
Jak polityk SLD mianował przestępcę
Czy jest możliwe, aby szpital trafił w ręce człowieka karanego, w dodatku nie mającego odpowiedniego wykształcenia? Stało się tak w Ostródzie, gdzie polityk SLD postawił na lokalnego bossa z mroczną przeszłością. Ostróda. Blisko 40-tysięczne miasteczko w województwie warmińsko-mazurskim, położone na skrzyżowaniu szlaków między Warszawą i Gdańskiem a Olsztynem i Poznaniem.
Miasto i powiat jakoś przędą dzięki turystyce i pobliskim zakładom mięsnym w Morlinach - ostatniemu dużemu pracodawcy w regionie. Poza tym postpegeerowskie realia - wysokie bezrobocie i bieda. Są jednak tacy, którzy nawet w takich warunkach potrafią się dobrze ustawić. Na przykład Sławomir Janowicz - lokalny mocny człowiek z przestępczą przeszłością. Ale jego kariera byłaby niemożliwa bez daleko idącego wsparcia obecnego posła SLD Jana Antochowskiego.
Szpital ratowany politycznie
Podczas kampanii wyborczej w 2001 r. Antochowski, wówczas ostródzki starosta, pozwala, by miejscowy szpital trafił w ręce Sławomira Janowicza. Ten człowiek ma wyprowadzić placówkę z dołka. Mowa tu o szpitalu na ponad 200 łóżek, obsługującym ponad 70 tys. mieszkańców Ostródy. Placówka jest źle zarządzana i zadłużona na olbrzymie kwoty, podobnie jak dziesiątki innych szpitali w kraju.
Starosta podejmuje decyzję - należy przekształcić szpital w powiatową spółkę akcyjną, a potem go sprywatyzować. Prezesem przedsiębiorstwa stworzonego z majątku samorządu zostaje właśnie Janowicz. Nominacja nosi datę 6 sierpnia 2001 roku. Nie przeszkadza w tym brak odpowiedniego wykształcenia nowego szefa (ma jedynie maturę). W maju 2001 roku Janowicz wykupuje część zobowiązań szpitala na kwotę ok. 1,5 mln zł. - Obiecano mi, że zakład zostanie sprywatyzowany i w związku z tym, że wykupiłem jego długi, będę mógł nabyć akcje - twierdzi biznesmen. Starosta Antochowski stara się dotrzymać słowa, które dał biznesmenowi.
Zdobyliśmy umowę, z której wynika, że połowa akcji prywatyzowanego zakładu miała zostać sprzedana za jedyne ćwierć miliona zł Sławomirowi Janowiczowi. Nad transakcją czuwa sam starosta. Dokument zostaje sporządzony już 17 sierpnia 2001 roku. Antochowski, inny członek zarządu powiatu i Janowicz składają na nim podpisy, jeszcze zanim głos w sprawie sprzedaży akcji szpitala zabiera rada powiatu, jedyny organ władny podejmować takie decyzje.
Samorządowcy, którzy dowiedzieli się o całej sprawie blokują szybką prywatyzację. Przeciwko takim przekształceniom ostródzkiego szpitala protestuje też okręgowa Warmińsko-Mazurska Izba Lekarska. Choć do sprzedaży placówki nie dochodzi, to wciąż prezesem szpitala pozostaje Janowicz. Według dokumentów, które otrzymaliśmy z powiatu, starostwo odkupuje długi od Janowicza za ponad 2 mln złotych. Rachunek jest prosty - różnica między kwotą nominalną długu, a tym, ile na jego wykupienie wydało starostwo, wynosi ponad pół miliona zł. - Wcale tak dobrze na tym nie zarobiłem - mówi Janowicz. Nie umie jednak przedstawić nam dokładnego wyliczenia.
Mocny człowiek z przeszłością
Sławomir Janowicz umawia się z nami w podwarszawskim centrum handlowym. Mocna sylwetka, ogolony prawie na łyso, złoty rolex, okulary od ekskluzywnego projektanta. O swej przeszłości opowiada niechętnie. Na pytanie, jak zarobił pierwsze pieniądze, odpowiada zdawkowo - pracowałem. Jako młody chłopak Sławomir Janowicz marzy o karierze kajakarza. Ale sportowe ambicje przerywa odsiadka. Od października 1983 roku do końca sierpnia 1984 przebywa za kratkami - za kradzież z włamaniem do ostródzkiego baru Pod Klonem podczas wesela. Kradnie ubrania weselników, pakuje je do worków i w nocy chowa w wykopie. Gdy przychodzi po łup, wpada w policyjną zasadzkę. Zostaje skazany. Teraz ten wyrok jest zatarty.
Jeszcze w latach 80. wyjeżdża do Kanady. Pracuje na budowach w Toronto. Po powrocie do kraju prowadzi własne interesy - ma zakład, w którym produkuje pustaki. - Byłem chyba najmłodszym rzemieślnikiem w Ostródzie - mówi. Jednak zrywa z budownictwem i prowadzi własny lokal. Nazywa się Bar Pakamera. Interes jednak nie przynosi mu szczęścia, bo przed klubem dochodzi do śmiertelnego pobicia.
W wir dużego biznesu rzuca się dopiero od połowy lat 90. W 1996 r. zakłada spółkę Jota Trade, która zajmuje się produkcją i remontami automatów wypłacających niskie wygrane w grach hazardowych. Prezesem firmy zostaje Czech Vladimir Blażek, udziałowcem sam Janowicz, który wnosi do firmy aportem maszyny do gier zręcznościowych. Gdy pytamy, skąd je ma, uśmiecha się i stwierdza, że je po prostu kupił.
W lipcu 2000 r. siedzibę spółki Jota odwiedzają inspektorzy z powiatowego urzędu pracy. Sprawdzają legalność zatrudnienia. Według nich, jeden z pracowników jest zatrudniony na czarno. Sławomir Janowicz, jako właściciel firmy, wyczuwa kłopoty i wyjmuje z kieszeni zwitek banknotów.
Ostentacyjnie je przelicza. - Panowie, to dla spokoju - oświadcza. Jeden z urzędników daje się przekupić, drugi odmawia przyjęcia pieniędzy. Kwota nie jest wielka, to zaledwie 400 zł. Sprawa trafia do sądu, który skazuje Janowicza na grzywnę w wysokości 12 tysięcy złotych za próbę korupcji. Wyrok uprawomocnił się kilka miesięcy temu. - Sąd się pomylił - rozbrajająco tłumaczy Janowicz. Informuje też, że zaskarżył orzeczenie do rzecznika praw obywatelskich.
Zdrowotna aktywność posła
Sprawa przejęcia szpitala przez Janowicza zainteresowała wojewodę warmińsko-mazurskiego Stanisława Szatkowskiego. - To nie jest w porządku - mówi.
- Interweniowałem w tej sprawie. Jednak bezskutecznie. Jaką rolę odegrał w tym poseł Antochowski? - Przekonywał do słuszności zmian w szpitalu - przypomina sobie wojewoda. Janowicz wciąż może liczyć na Antochowskiego, który nie zapomniał o szpitalu. Mimo że w Sejmie nie zasiada w komisji zdrowia, jest bardzo w tej dziedzinie aktywny. Często wypowiada się w sprawie ostródzkiego szpitala.
Podczas dyskusji w Sejmie 2 października poseł dopytywał się o możliwość oddłużenia szpitali. - Szpital w Ostródzie za I półrocze wygenerował zobowiązania w wysokości 1 miliona zł - informował z mównicy. - Kiedy i w jaki sposób będą oddłużane placówki służby zdrowia? Pytam również, czy długi przejęte przez organy prowadzące, które dokonały przekształceń ZOZ-ów, na przykład powiaty, będą objęte oddłużeniem na równi z tymi placówkami? Poseł równie dobrze mógłby zapytać: czy budżet państwa, czyli podatnicy, odda ostródzkiemu powiatowi te 2 miliony zł, które wydano na odkupienie długów szpitala od Janowicza?
Data: 19.11.2003
TOMASZ BUTKIEWICZ, PATRYCJA KOTECKA