sen pisze:Nie ujmując niczego refleksjom Pani Dias, trochę to żabia perspektywa. Czym innym były środki przedakcesyjne, a czym innym ZPORR i programy sektorowe. Nie ma obowiązku podejmowania projektów totalnych, miasto posiada instytucje komunalne, które w zakresie swoich kompetencji mogą podejmować projekty cząstkowe. Na terenie miasta działa wiele organizacji pozarządowych, za pośrednictwem których burmistrz może podejmować projekty mieszane. Burmistrz nie jest sierotką Marysią przywiązaną do drzewa przez sadystycznego wilka. Nie ulega wątpliwości, że zawirowania na gumnie wiejskiej polityki w Ostródzie nie ułatwiają pracy, ale działania burmistrza choćby w sprawie Białych Koszar (żenująca współpraca z warszawską firmą konsultingową) nie są najlepszym świadectwem aktywności zarządu miasta w materii inwestycyjnej.
Burmistrz jest, w pewnym sensie, "sierotką Marysią", chociaż bardziej do niego pasuje SIEROTA, bo to duży już chłopiec. Chce nią być, lubi, nie umie inaczej, nie rozumie swojej roli z zakodowanym w minionej epoce stereotypem PIASTUJĄCEGO STANOWISKO wybrańca, przytłoczonego ciężarem PIASTOWANIA, REPREZENTOWANIA, ZASZCZYCANIA SWOIM UDZIAŁEM. Rozumieją i doceniają tę MISJĘ urzędnicy: wykonują swoje czynności adminstracyjne zgodnie z ustawą i pragmatyką urzędniczą i nie zawracają burmistrzowi głowy. Czepiają sie natomiast radni i mieszkańcy: czyżby chcieli, żeby burmistrz realizowal jakąś strategię, organizował proces rozwoju, miał jego wizję i kocepcję, korzystał z uprawnień właścicielskich w odniesieniu do podległych jednostek komunalnych, zarządzal ludźmi (rekrutował, szkolił, organizowal zespoły, stawial i rozliczał zadania)? Cóż za mołoduszność! Przecież to zadania dla MENEDŻERA! Do tego trzeba mieć wiedzę i kwalifikacje, rozumieć obowiązujące reguły gry w warunkach samorządności, gospodarki rynkowej, konkurencji na rynku funduszy, znać i wdrażać unijne standardy i procedury. Zostawmy więc burmistrzowi zaszczyt piastowania, bo to rola napisana dla niego. (Piastowanie stanowiska tak się ma do zarządzania, jak strategia rozwoju do strategii ...przetrwania)
A propos Strategii: STRATEGIA ROZWOJU M. OSTRÓDY z 1997r. jest w trakcie aktualizacji; zadajmy sobie trud przeczytania jej zapisów - cele i metody realizacji. Co zostało zrealizowane? To może być fascynująca i szokująca lektura!
A propos funduszy: skuteczne aplikowanie do unijnych programów pomocowych może mieć miejsce w warunkach programowania i zarządzania rozwojem. Wniosek (projekt) o dofinansowanie to nie podanie o wsparcie potrzebującego, lecz ostatni etap dobrze zaplanowanych i skoordynowanych działań instytucji aplikującej. Zaniechanie profesjonalnych działań menedżerskich powoduje,że
" wymęczony"wniosek ma niewielkie szanse na sukces w warunkach konkurencji. Jest właściwie podaniem poszukującego pomocy desperata, a nie projektem PARTNERA występującego o współfinansowanie przedsięwzięcia, znającego i przestrzegającego standardy - zasady i procedury - obowiązujące przy podziale należnych nam, publicznych pieniędzy z unijnej kasy.
A propos pozyskiwania inwestorów: biznesem zarzadzają menedżerowie, w tym sektorze presja rynku wyklucza komfort piastowania zaszczytnych stanowisk. Na ich decyzje inwestycyjne sklada się wiele czynników. Równie trudno demonizować jak lekceważyć czynnik partnerstwa, którego oczekują od samorządu. I napewno są większe szanse na partnerski, korzystny dla obydwu stron "deal" jeśli menedżer z biznesu rozmawia z menedżerem samorządowym. W przypadku braku takiej paraleli, co się jeszcze w samorządach zdarza (vox populi...) też może być przyjemnie. Zjedzą wspólnie kilka obiadów, lekkie konwersacje wymuszone przynależnością do różnych światów gwarantują dobre trawienie a społeczność lokalna może się cieszyć widokiem wyluzowanego, zadowolonego z siebie lidera.
Gdyby nie te cholerne sesje...
Tak ja to widzę.
Co o tym myślicie, Drodzy Forumowicze?
Aurelia