Liryki..
Moderatorzy: chochlik, Jacek-P
Liryki..
Ach, jak mi smutno!
Asnyk Adam
Ach, jak mi smutno! Mój anioł mnie rzucił,
W daleki odbiegł świat,
I próżno wzywam, ażeby mi zwrócił
Zabrany marzeń kwiat.
Ach, jak mi smutno! Cień mnie już otacza,
Posępny grobu cień;
Serce się jeszcze zrywa i rozpacza,
Szukając jasnych tchnień.
Ale na próżno uciszyć się lęka
I próżno przeszłość oskarża rozrzutną...
Cięży już nad nim niewidzialna ręka -
Ach, jak mi smutno!
Asnyk Adam
Ach, jak mi smutno! Mój anioł mnie rzucił,
W daleki odbiegł świat,
I próżno wzywam, ażeby mi zwrócił
Zabrany marzeń kwiat.
Ach, jak mi smutno! Cień mnie już otacza,
Posępny grobu cień;
Serce się jeszcze zrywa i rozpacza,
Szukając jasnych tchnień.
Ale na próżno uciszyć się lęka
I próżno przeszłość oskarża rozrzutną...
Cięży już nad nim niewidzialna ręka -
Ach, jak mi smutno!
Ostatnio zmieniony 2005-03-09, 21:31:53 przez Marcelina, łącznie zmieniany 1 raz.
- muslim
- średnio gadatliwy
- Posty: 266
- Rejestracja: 2003-12-30, 01:07:21
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Osterode Ostpreussen od 60 lat polsko brzmiąca nazwa Ostróda.
mozna i tak ...:)
* * *
proces płowienia zaczęty
opadły listy
listopad
opadły zdjęcia
grudzień
obojętny wiatr styczniowy
poniósł strzęp afisza
* * *
jest całą ziemia samotności
i tylko jedna grudka twojego uśmiechu
jest całe morze samotności
twoja tkliwość ponad nim jak zagubiony ptak
jest całe niebo samotności
i tylko jeden w nim anioł
o skrzydłach tak nieważkich jak twe słowa
Halina "Haska" Poswiatowska
proces płowienia zaczęty
opadły listy
listopad
opadły zdjęcia
grudzień
obojętny wiatr styczniowy
poniósł strzęp afisza
* * *
jest całą ziemia samotności
i tylko jedna grudka twojego uśmiechu
jest całe morze samotności
twoja tkliwość ponad nim jak zagubiony ptak
jest całe niebo samotności
i tylko jeden w nim anioł
o skrzydłach tak nieważkich jak twe słowa
Halina "Haska" Poswiatowska
Wiek średni poznajemy po tym,
że szeroki umysł i wąska talia
zamieniają się miejscami.
że szeroki umysł i wąska talia
zamieniają się miejscami.
- muslim
- średnio gadatliwy
- Posty: 266
- Rejestracja: 2003-12-30, 01:07:21
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Osterode Ostpreussen od 60 lat polsko brzmiąca nazwa Ostróda.
Tez Asnyk....
Ta łza
Ta łza, co z oczu twoich spływa,
Jak ogień pali moją duszę,
I wciąż mnie dręczy myśl straszliwa,
Że cię w nieszczęściu rzucić muszę.
Że cię zostawię tak znękaną,
I nic z win przeszłych nie odrobię --
Ta myśl jest wieczną serca raną,
I ścigać będzie jeszcze w grobie.
Myślałem, że nim rzucę ziemię,
Tych nieszczęść szala się przeważy,
Że z ramion ciężkie spadnie brzemię,
I ujrzę radość na twej twarzy.
Lecz, gdy los na to nie dozwoli,
Po cierniach w górę wciąż się wspinaj,
A choć winienem twej niedoli,
Miłości mojej nie przeklinaj!
Ta łza, co z oczu twoich spływa,
Jak ogień pali moją duszę,
I wciąż mnie dręczy myśl straszliwa,
Że cię w nieszczęściu rzucić muszę.
Że cię zostawię tak znękaną,
I nic z win przeszłych nie odrobię --
Ta myśl jest wieczną serca raną,
I ścigać będzie jeszcze w grobie.
Myślałem, że nim rzucę ziemię,
Tych nieszczęść szala się przeważy,
Że z ramion ciężkie spadnie brzemię,
I ujrzę radość na twej twarzy.
Lecz, gdy los na to nie dozwoli,
Po cierniach w górę wciąż się wspinaj,
A choć winienem twej niedoli,
Miłości mojej nie przeklinaj!
Wiek średni poznajemy po tym,
że szeroki umysł i wąska talia
zamieniają się miejscami.
że szeroki umysł i wąska talia
zamieniają się miejscami.
.......poezja.
Poezja
Lechoń Jan
Ogród, z którego jesień wszystkie zdarła wdzięki,
Drzew wierzchołki strzaskane, bielejące kości,
Marmurowy Apollo bez głowy i ręki
I podarte sztandary szumiące w ciemności.
Miłość, która jak wicher przez dusze przewiała,
Łzy piła, jak zwierz była, co krew naszą chłeptał,
Wiarołomne przysięgi, któreś mi szeptała,
Zaklęcia, w którem wierzył i sam je podeptał.
A nad ową otchłanią, gdzie się razem stacza
Zło i dobro i w trupiej rozkłada się pleśni,
Glos się wznosi, co wszystko wskrzesza i przebacza;
"Ach! musi umrzeć w życiu, co ma powstać w pieśni".
Lechoń Jan
Ogród, z którego jesień wszystkie zdarła wdzięki,
Drzew wierzchołki strzaskane, bielejące kości,
Marmurowy Apollo bez głowy i ręki
I podarte sztandary szumiące w ciemności.
Miłość, która jak wicher przez dusze przewiała,
Łzy piła, jak zwierz była, co krew naszą chłeptał,
Wiarołomne przysięgi, któreś mi szeptała,
Zaklęcia, w którem wierzył i sam je podeptał.
A nad ową otchłanią, gdzie się razem stacza
Zło i dobro i w trupiej rozkłada się pleśni,
Glos się wznosi, co wszystko wskrzesza i przebacza;
"Ach! musi umrzeć w życiu, co ma powstać w pieśni".
Wisława Szymborska
Zakochani
Jest tam tak cicho, że słyszymy
piosenkę zaśpiewaną wczoraj:
"Ty pójdziesz górą, a ja doliną..."
Chociaż słyszymy - nie wierzymy.
Nasz uśmiech nie jest maską smutku,
a dobroć nie jest wyrzeczeniem.
I nawet więcej, niż są warci,
niekochających żałujemy.
Tacyśmy zadziwieni sobą,
że cóż nas bardziej zdziwić może?
Ani tęcza w nocy.
Ani motyl na śniegu.
A kiedy zasypiamy,
We śnie widzimy rozstanie.
Ale to dobry sen,
ale to dobry sen,
bo się budzimy z niego.
Zakochani
Jest tam tak cicho, że słyszymy
piosenkę zaśpiewaną wczoraj:
"Ty pójdziesz górą, a ja doliną..."
Chociaż słyszymy - nie wierzymy.
Nasz uśmiech nie jest maską smutku,
a dobroć nie jest wyrzeczeniem.
I nawet więcej, niż są warci,
niekochających żałujemy.
Tacyśmy zadziwieni sobą,
że cóż nas bardziej zdziwić może?
Ani tęcza w nocy.
Ani motyl na śniegu.
A kiedy zasypiamy,
We śnie widzimy rozstanie.
Ale to dobry sen,
ale to dobry sen,
bo się budzimy z niego.
Ostatnio zmieniony 2005-02-21, 17:56:56 przez Marcelina, łącznie zmieniany 1 raz.
Pieśń do losu
Naucz mnie proszę być szczęśliwą.
Z kielicha życia radość pić.
Zapomnieć o tym co było zimą.
Mgiełki chwilą odważnie żyć.
Naucz mnie proszę być cierpliwą.
Spokojnie znosić uparte nie,
gdy ośmielona miłą chwilą
z nadzieją patrzę w serce me.
Naucz mnie proszę być oddaną.
Na skrzydłach twoich z fantazją śnić.
Wybrać się w podróż drogą nieznaną
po swojej róży szczęśliwą nić.
Naucz mnie proszę być szczęśliwą.
Z kielicha życia radość pić.
Zapomnieć o tym co było zimą.
Mgiełki chwilą odważnie żyć.
Naucz mnie proszę być cierpliwą.
Spokojnie znosić uparte nie,
gdy ośmielona miłą chwilą
z nadzieją patrzę w serce me.
Naucz mnie proszę być oddaną.
Na skrzydłach twoich z fantazją śnić.
Wybrać się w podróż drogą nieznaną
po swojej róży szczęśliwą nić.
Maria Pawlikowska Jasnorzewska
Moja miłość przeszła w wicher wiosenny -
w wicher wiosenny - me szaleństwo w burzę -
w burzę - moja rozkosz w dreszcz senny -
w dreszcz senny - maja wiosna w róże. -
Z wichru spłynie moja miłość nowa -
miłość nowa - z burzy szał wystrzeli -
szał wystrzeli - sen rozkosz wychowa,
wiosna wstanie z różanej kąpieli.
Moja miłość przeszła w wicher wiosenny -
w wicher wiosenny - me szaleństwo w burzę -
w burzę - moja rozkosz w dreszcz senny -
w dreszcz senny - maja wiosna w róże. -
Z wichru spłynie moja miłość nowa -
miłość nowa - z burzy szał wystrzeli -
szał wystrzeli - sen rozkosz wychowa,
wiosna wstanie z różanej kąpieli.
Adam Asnyk
Dziwny sen
Dziwny sen miałem z wieczora,
Trwał jakby przez wieczność całą -
Tyś była falą jeziora,
Ja byłem nadbrzeżną skałą.
Nie żałowałem tej zmiany,
Żem skałą, a nie człowiekiem;
Marzyłem, żem jest kochany...
A wiek przemijał za wiekiem -
Nie żałowałem, że głuchy
Głaz nic powiedzieć nie może...
Mówiły ze sobą duchy,
Jam niebo widział w jeziorze.
Tyś zawsze padała drżąca
Na moje piersi z granitu,
Złączona wśród lat tysiąca
Węzłami wspólnego bytu.
Kruszyłaś kamienne łono,
A jam się cieszył z zniszczenia,
Bo przeczuwałem spełnioną
Dolę zimnego kamienia.
Wiedziałem, że gdy do końca
Zamiary przywiedziesz zdradne -
Żegnając gwiazdy i słońca,
W objęcia twoje upadnę.
Dziwny sen
Dziwny sen miałem z wieczora,
Trwał jakby przez wieczność całą -
Tyś była falą jeziora,
Ja byłem nadbrzeżną skałą.
Nie żałowałem tej zmiany,
Żem skałą, a nie człowiekiem;
Marzyłem, żem jest kochany...
A wiek przemijał za wiekiem -
Nie żałowałem, że głuchy
Głaz nic powiedzieć nie może...
Mówiły ze sobą duchy,
Jam niebo widział w jeziorze.
Tyś zawsze padała drżąca
Na moje piersi z granitu,
Złączona wśród lat tysiąca
Węzłami wspólnego bytu.
Kruszyłaś kamienne łono,
A jam się cieszył z zniszczenia,
Bo przeczuwałem spełnioną
Dolę zimnego kamienia.
Wiedziałem, że gdy do końca
Zamiary przywiedziesz zdradne -
Żegnając gwiazdy i słońca,
W objęcia twoje upadnę.