wierszyki
Moderatorzy: chochlik, Jacek-P
Re: wierszyki
sfrustrowany jestem trochę...
Obłęd
Mam dziwaczne uczucie,
kiedy stykam się z ludźmi,
z którymi muszę licytować się,
kto jest bliższy obłędu.
Jedni, niczym lemingi w niezrozumiałym szale,
pędzą na skraj przepaści
i skaczą w nią - w imię stadnej lojalności,
mówiąc że to ja jestem szalony,
bo nie podążam za nimi.
Inni tworzą imaginację rzeczywistości,
nachalnie twierdząc, że tylko ich rzeczywistość
jest jedynie prawdziwa.,
a myślący inaczej są niespełna rozumu.
Czuje się wyobcowany,
więc oswajam się z myślą, że niedługo,
sam przed sobą,
przyznam się do mojego własnego obłędu,
bo tylko wtedy
będę czuł się człowiekiem normalnym
w świecie, w którym
żyć mi przyszło.
Obłęd
Mam dziwaczne uczucie,
kiedy stykam się z ludźmi,
z którymi muszę licytować się,
kto jest bliższy obłędu.
Jedni, niczym lemingi w niezrozumiałym szale,
pędzą na skraj przepaści
i skaczą w nią - w imię stadnej lojalności,
mówiąc że to ja jestem szalony,
bo nie podążam za nimi.
Inni tworzą imaginację rzeczywistości,
nachalnie twierdząc, że tylko ich rzeczywistość
jest jedynie prawdziwa.,
a myślący inaczej są niespełna rozumu.
Czuje się wyobcowany,
więc oswajam się z myślą, że niedługo,
sam przed sobą,
przyznam się do mojego własnego obłędu,
bo tylko wtedy
będę czuł się człowiekiem normalnym
w świecie, w którym
żyć mi przyszło.
Ostatnio zmieniony 2011-02-12, 22:59:04 przez chochlik, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: wierszyki
Może i żart, niestety
Jesteś pewna
że wiesz czego ode mnie chcesz
Więc dlaczego
zmieniasz żądania w pół słowa
Wiem wiem
że nie słucham - będę gorzko tego żałował
Masz żal
że telewizor lubię bardziej aniżeli ciebie
Lecz w nim
kobiecie mogę zabrać głos
I wtedy jestem w Niebie
Jesteś pewna
że wiesz czego ode mnie chcesz
Więc dlaczego
zmieniasz żądania w pół słowa
Wiem wiem
że nie słucham - będę gorzko tego żałował
Masz żal
że telewizor lubię bardziej aniżeli ciebie
Lecz w nim
kobiecie mogę zabrać głos
I wtedy jestem w Niebie
Ostatnio zmieniony 2011-01-31, 09:00:12 przez chochlik, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: wierszyki
Nie łudź się
Nie łudź się;
od niego nie ma ucieczki.
Ten ktoś,
z kim przebywasz od zawsze
- zostanie.
Nie zniszczysz go narkotykiem,
ani alkoholem.
Nie ułagodzisz go obwiniając
innych.
I nie spiesz się,
by stanąć przed Stwórcą,
w nadziei,
że się go pozbędziesz,
bo on i tam za tobą
pospieszy.
Spróbuj z nim najpierw
pogadać.
Nawet jeśli to będzie
bolało.
Nie łudź się;
od niego nie ma ucieczki.
Ten ktoś,
z kim przebywasz od zawsze
- zostanie.
Nie zniszczysz go narkotykiem,
ani alkoholem.
Nie ułagodzisz go obwiniając
innych.
I nie spiesz się,
by stanąć przed Stwórcą,
w nadziei,
że się go pozbędziesz,
bo on i tam za tobą
pospieszy.
Spróbuj z nim najpierw
pogadać.
Nawet jeśli to będzie
bolało.
Ostatnio zmieniony 2011-03-09, 11:12:05 przez chochlik, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: wierszyki
Do Przyjaciela
wiem
że ją kochasz - swoją pracę
przecież to ona nadaje treść życiu
tylko nieliczni
potrafią zostawić po sobie
trwały ślad na ziemi
dlaczego jednak sądzisz
że życie można wyprzedzić
jak radiowóz na ciągłej linii
ono i tak cię dogoni
i tak samo jak uczciwy policjant
nie weźmie od ciebie
łapówki
tylko solidnie cię ukarze
wiem
że ją kochasz - swoją pracę
przecież to ona nadaje treść życiu
tylko nieliczni
potrafią zostawić po sobie
trwały ślad na ziemi
dlaczego jednak sądzisz
że życie można wyprzedzić
jak radiowóz na ciągłej linii
ono i tak cię dogoni
i tak samo jak uczciwy policjant
nie weźmie od ciebie
łapówki
tylko solidnie cię ukarze
Ostatnio zmieniony 2011-03-02, 17:44:20 przez chochlik, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: wierszyki
Raj na ziemi
przysłuchuję się
jak obiecują mi raj na ziemi
mówią
że będę miał wszystko
bez pracy
bez wysiłku
z niczego
nie przeszkadza mi
że ten raj
jest za każdym razem inny
w zależności od tego
kto mi go obiecuje
oburzam się
gdy wzajemnie swoje raje
deprecjonują
jak już mam mieć raj
- to każdy
nie pozwalam sobie
na krytykę
przecież wolę mieć raj
niż piekło
„klaskaniem mając obrzękłe prawice...”
wpadam w euforię
przysłuchuję się
jak obiecują mi raj na ziemi
mówią
że będę miał wszystko
bez pracy
bez wysiłku
z niczego
nie przeszkadza mi
że ten raj
jest za każdym razem inny
w zależności od tego
kto mi go obiecuje
oburzam się
gdy wzajemnie swoje raje
deprecjonują
jak już mam mieć raj
- to każdy
nie pozwalam sobie
na krytykę
przecież wolę mieć raj
niż piekło
„klaskaniem mając obrzękłe prawice...”
wpadam w euforię
Ostatnio zmieniony 2011-03-09, 11:10:09 przez chochlik, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: wierszyki
Szybciej, szybciej
ekran
celebryta
autorytet ?
bzdura
szybciej
szybciej
news i spot
i ocean słów bez znaczenia
gdzie są ci co tworzą
piękno słowa
gdzie znikła refleksja
nad światem
gdzie się podziali poeci
kasta ludzi wykluczonych
z obiegu
informacji
ekran
celebryta
autorytet ?
bzdura
szybciej
szybciej
news i spot
i ocean słów bez znaczenia
gdzie są ci co tworzą
piękno słowa
gdzie znikła refleksja
nad światem
gdzie się podziali poeci
kasta ludzi wykluczonych
z obiegu
informacji
Re: wierszyki
Dla D.
Wiele czasu minęło,
zanim nauczyliśmy się rozmawiać
o nas.
Tak trudno było
otworzyć przed sobą serca, chroniące się
przed zranieniem.
W egoizmie miłości,
potrafiliśmy się nawet polubić.
Niczym fotograf,utrwalam mgnienia
naszych wspólnych przeżyć
i piszę
niekończącą się opowieść.
Wiele czasu minęło,
zanim nauczyliśmy się rozmawiać
o nas.
Tak trudno było
otworzyć przed sobą serca, chroniące się
przed zranieniem.
W egoizmie miłości,
potrafiliśmy się nawet polubić.
Niczym fotograf,utrwalam mgnienia
naszych wspólnych przeżyć
i piszę
niekończącą się opowieść.
Ostatnio zmieniony 2011-03-24, 23:14:58 przez chochlik, łącznie zmieniany 4 razy.
Re: wierszyki
***
Chłepcę życie zachłannie,
jak spragnione zwierzę.
Z łapczywości, czasami zwrócę to,
co wziąłem w nadmiarze.
Ale co pochwycę - to moje.
I spieszę się,
bo kiedyś przyjdzie czas,
w którym życie przestanie mi dawać
i zacznie wszystko odbierać.
Tylko ode mnie zależy,
jak długo potrafię mu w tym
przeszkadzać.
Chłepcę życie zachłannie,
jak spragnione zwierzę.
Z łapczywości, czasami zwrócę to,
co wziąłem w nadmiarze.
Ale co pochwycę - to moje.
I spieszę się,
bo kiedyś przyjdzie czas,
w którym życie przestanie mi dawać
i zacznie wszystko odbierać.
Tylko ode mnie zależy,
jak długo potrafię mu w tym
przeszkadzać.
Ostatnio zmieniony 2012-01-02, 09:30:39 przez chochlik, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: wierszyki
Każdy ma swojego Boga
W świątyni,
słuchałem jak kapłan mówił mi o Bogu.
I mówił o karze,
która mnie czeka gdy nie będę czynił tego,
czego on sobie życzy;
on - nie Bóg.
Bo Bóg mi powiedział, czego ode mnie chce
- w dziesięciorgu przykazań.
Z konsternacją spostrzegłem,
że Bóg, o którym mówi,
to jest jego Bóg - nie mój.
Mój Bóg mi nie grozi - tak jak jego Bóg.
Doszedłem do przekonania,
że każdy z nas ma swojego Boga,
i zastanawiam się, który z nich
jest w Piekle,
a który jest w Niebiesiech
Chciałbym wiedzieć - gdzie jest mój.
W świątyni,
słuchałem jak kapłan mówił mi o Bogu.
I mówił o karze,
która mnie czeka gdy nie będę czynił tego,
czego on sobie życzy;
on - nie Bóg.
Bo Bóg mi powiedział, czego ode mnie chce
- w dziesięciorgu przykazań.
Z konsternacją spostrzegłem,
że Bóg, o którym mówi,
to jest jego Bóg - nie mój.
Mój Bóg mi nie grozi - tak jak jego Bóg.
Doszedłem do przekonania,
że każdy z nas ma swojego Boga,
i zastanawiam się, który z nich
jest w Piekle,
a który jest w Niebiesiech
Chciałbym wiedzieć - gdzie jest mój.
-
- rozkręcający się
- Posty: 227
- Rejestracja: 2006-10-09, 21:24:24
Re: wierszyki
pobłądzić może każdy w swym życiu
do czego czasami przyzna się w ukryciu
ale by pasterz błądził
i zamiast paść- karał i sądził?
to się nie powinno zdarzyć w kościele
ale wiedzą Jezusa przyjaciele
że nie jesteśmy tępymi owcami
i naszych pasterzy możemy wybrać sami
do czego czasami przyzna się w ukryciu
ale by pasterz błądził
i zamiast paść- karał i sądził?
to się nie powinno zdarzyć w kościele
ale wiedzą Jezusa przyjaciele
że nie jesteśmy tępymi owcami
i naszych pasterzy możemy wybrać sami
Re: wierszyki
Czarny muślin nieba
Spojrzałem ponad siebie,
i moja romantyczna dusza ujrzała czarny muślin nieba,
ozdobiony lśniącymi cekinami gwiazd.
Zanim roztkliwiłem się
romantycznie,
tkwiący we mnie pragmatyk już szydził:
sentymentalny głupcze- patrzysz w zimną,
przerażającą pustkę,
wypełnioną kulami jądrowej energii.
A cóż ma czynić taki jak ja,
nic nie znaczący organiczny mikropyłek,
inteligentny produkt ewolucji,
przyspojony siłą grawitacji
do zespolonej drobiny kosmicznej materii,
pieszczotliwie nazywanej Ziemią.
Nie chce zdawać sobie sprawy,
jak bardzo jest osamotniony w tej kosmicznej pustce,
którą nigdy nie zawładnie.
Woli więc myśleć,
że patrzy na czarny muślin nieba
ozdobiony cekinami gwiazd.
I by nie czuć się tak bardzo samotnym,
wymyślił sobie Boga - dla towarzystwa.
Na wszelki wypadek - gdyby Go
nie było.
Spojrzałem ponad siebie,
i moja romantyczna dusza ujrzała czarny muślin nieba,
ozdobiony lśniącymi cekinami gwiazd.
Zanim roztkliwiłem się
romantycznie,
tkwiący we mnie pragmatyk już szydził:
sentymentalny głupcze- patrzysz w zimną,
przerażającą pustkę,
wypełnioną kulami jądrowej energii.
A cóż ma czynić taki jak ja,
nic nie znaczący organiczny mikropyłek,
inteligentny produkt ewolucji,
przyspojony siłą grawitacji
do zespolonej drobiny kosmicznej materii,
pieszczotliwie nazywanej Ziemią.
Nie chce zdawać sobie sprawy,
jak bardzo jest osamotniony w tej kosmicznej pustce,
którą nigdy nie zawładnie.
Woli więc myśleć,
że patrzy na czarny muślin nieba
ozdobiony cekinami gwiazd.
I by nie czuć się tak bardzo samotnym,
wymyślił sobie Boga - dla towarzystwa.
Na wszelki wypadek - gdyby Go
nie było.
Ostatnio zmieniony 2011-04-02, 17:43:00 przez chochlik, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: wierszyki
Zapaśnik
ambitnie mocuję się
z życiem
zmagam się z problemami
psychicznymi dołkami
moimi - nie cudzymi
i Bóg jeden wie z czym jeszcze
w przerwach między kolejnymi starciami
znajduję czas by pokibicować innym
wcale nie mniej zawziętymi
niż ja
nie pytam dlaczego tak ambitnie mocują się
bo przecież wiem
nikt nie lubi przegrywać
ja również
to miłe - poklepać zwycięzców po plecach
na przegranych - niestety - nikt nie zwraca uwagi
a wiem
jak to boli
ambitnie mocuję się
z życiem
zmagam się z problemami
psychicznymi dołkami
moimi - nie cudzymi
i Bóg jeden wie z czym jeszcze
w przerwach między kolejnymi starciami
znajduję czas by pokibicować innym
wcale nie mniej zawziętymi
niż ja
nie pytam dlaczego tak ambitnie mocują się
bo przecież wiem
nikt nie lubi przegrywać
ja również
to miłe - poklepać zwycięzców po plecach
na przegranych - niestety - nikt nie zwraca uwagi
a wiem
jak to boli
Re: wierszyki
Kain, który zabił Abla
Przestrzeń wokół mnie drży,
gęsta od złych emocji.
Nieprzyjazne myśli krążą,
jak zgłodniałe sępy nad padliną
błogiego spokoju.
Rozum mi podpowiada,
że nie muszę
zwierzęco walczyć o dominację.
Jasne - nie muszę - ale i tak
moje musi być na wierzchu.
Grzęznąc w tym atawistycznym
sporze,
zapominam, dlaczego Kain zabił
Abla.
Przestrzeń wokół mnie drży,
gęsta od złych emocji.
Nieprzyjazne myśli krążą,
jak zgłodniałe sępy nad padliną
błogiego spokoju.
Rozum mi podpowiada,
że nie muszę
zwierzęco walczyć o dominację.
Jasne - nie muszę - ale i tak
moje musi być na wierzchu.
Grzęznąc w tym atawistycznym
sporze,
zapominam, dlaczego Kain zabił
Abla.
Re: wierszyki
Hej brzozo, brzozo biełopienna
Hej brzozo, brzozo białopienna,
otulona gęstej, białej mgły kokonem,
stanęłaś na drodze stalowego ptaka
- okrutnie ci odciął gałęzi koronę.
Przez ludzką, czczą ambicję
wprost ku śmierci zmierzał
i skrzywdził cię okrutnie
- choć wcale nie zamierzał.
Szumiałaś rozpaczliwie
w ognistym welonie,
patrząc jak twój krzywdziciel
rozpada się i płonie
Hej brzozo, brzozo białopienna,
stoisz okaleczona, bez korony liści,
„a tam, w kraju dalekim”,
wybuchł szalony wulkan nienawiści.
Tej strasznej nienawiści
nie jesteś przyczyną.
To nie przez białe brzozy
bezsensownie ludzie giną.
Hej brzozo, brzozo białopienna,
otulona gęstej, białej mgły kokonem,
stanęłaś na drodze stalowego ptaka
- okrutnie ci odciął gałęzi koronę.
Przez ludzką, czczą ambicję
wprost ku śmierci zmierzał
i skrzywdził cię okrutnie
- choć wcale nie zamierzał.
Szumiałaś rozpaczliwie
w ognistym welonie,
patrząc jak twój krzywdziciel
rozpada się i płonie
Hej brzozo, brzozo białopienna,
stoisz okaleczona, bez korony liści,
„a tam, w kraju dalekim”,
wybuchł szalony wulkan nienawiści.
Tej strasznej nienawiści
nie jesteś przyczyną.
To nie przez białe brzozy
bezsensownie ludzie giną.
Re: wierszyki
Codziennie tak budzona Bym od dziś być chciała
Pięknym płomiennym mięśniem
Uroczego diabelskiego ciała.
Codziennie gdy otworzę oczy
Mieć twój róg przy sobie
Ustami czule go otoczyć.
Popieszczę trochę językiem
Dłońmi delikatnie pomasuję
I między spragnionymi udami
Cudownego olbrzyma poczuję.
Zawsze za krótka chwila
Zawsze ciebie mam za mało.
Ośmiela się prosić o więcej
Stęsknione twego ognia, moje ciało.
Diabelską siłą, demoniczną mocą
Daruj mi rozkosz nieziemską
Rankiem, wieczorem i nocą.
Pięknym płomiennym mięśniem
Uroczego diabelskiego ciała.
Codziennie gdy otworzę oczy
Mieć twój róg przy sobie
Ustami czule go otoczyć.
Popieszczę trochę językiem
Dłońmi delikatnie pomasuję
I między spragnionymi udami
Cudownego olbrzyma poczuję.
Zawsze za krótka chwila
Zawsze ciebie mam za mało.
Ośmiela się prosić o więcej
Stęsknione twego ognia, moje ciało.
Diabelską siłą, demoniczną mocą
Daruj mi rozkosz nieziemską
Rankiem, wieczorem i nocą.
Re: wierszyki
Marzenia twoje spełni
seksualny motorek.
Inaczej mówiąc
- kup sobie wibratorek.
seksualny motorek.
Inaczej mówiąc
- kup sobie wibratorek.
Re: wierszyki
Składam wszystkim forumowiczom serdeczne życzenia z okazji Świąt Wielkanocnych.
Jako że jestem w szoku, to i wierszyk będzie szczególny.
Zapewne nie tylko ja o tym nie wiem,
że Jezus nie zginął na krzyżu,
że zginął w Tupolewie.
Żadną sugestią nikogo nie poruszę,
bo nie chcę się domyślać,
kto był smoleńskim Jezusem.
Odwagą również się nie wykażę,
sugerując, kto ma zostać
współczesnym Łazarzem.
Wszyscy tacy jak ja - niedowiarki,
niech się boją,
bo ci niby - kapłani mogą natchnąć
nie wiarą,
lecz zwykłą paranoją.
Jako że jestem w szoku, to i wierszyk będzie szczególny.
Zapewne nie tylko ja o tym nie wiem,
że Jezus nie zginął na krzyżu,
że zginął w Tupolewie.
Żadną sugestią nikogo nie poruszę,
bo nie chcę się domyślać,
kto był smoleńskim Jezusem.
Odwagą również się nie wykażę,
sugerując, kto ma zostać
współczesnym Łazarzem.
Wszyscy tacy jak ja - niedowiarki,
niech się boją,
bo ci niby - kapłani mogą natchnąć
nie wiarą,
lecz zwykłą paranoją.
Re: wierszyki
Błogosławiony
Zostałeś Błogosławionym,
człowieku z krwi i kości.
To godna, ludzka odpłata za bezmiar miłości,
jaką nas obdarzyłeś.
Dla jednych będziesz tylko ikoną.
Dla innych, którzy zadali sobie trud,
by poznać Twoją myśl głęboką,
zostaniesz tym, kim byłeś już za życia.
Ostoją i opoką.
Zostałeś Błogosławionym,
człowieku z krwi i kości.
To godna, ludzka odpłata za bezmiar miłości,
jaką nas obdarzyłeś.
Dla jednych będziesz tylko ikoną.
Dla innych, którzy zadali sobie trud,
by poznać Twoją myśl głęboką,
zostaniesz tym, kim byłeś już za życia.
Ostoją i opoką.
Re: wierszyki
Nurkowanie to jedyna dziedzina życia codziennego, w której osiągnięcie dna jest sukcesem.
"czasami lepiej siedząc cicho wyglądać na idiotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości...".
"czasami lepiej siedząc cicho wyglądać na idiotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości...".
Re: wierszyki
Bardzo długo pisałem ten wiersz, i nie jest to licentia poetica. Traktuję to jako przyczynek do dwóch coraz bardziej niebagatelnych kwestii - chorobliwej dyskusji o „ prawdziwej polskości” i o hańbie naszego miasta, jaką jest ekumeniczny cmentarz na Polskiej Górce, gdzie między zapomnianymi i zniszczonymi grobami katolików, ewangelików i judaistów znajduje się grób Gizewiusza.
Tygiel - retrospekcja.
Prusy Wschodnie - Warmia i Mazury i wszystko wokoło.
W Konigsbergu,
albo w Królewcu, albo w Kaliningradzie
- jak kto woli -
piłem wódkę z rosyjskim oficerem.
Nie zastanawiałem się, dlaczego z nim piję
właśnie tam.
A cmentarz naszych u was jest - zapytał.
Jest - odpowiedziałem.
W prezencie dostałem sierp i młot
- na furażerce.
Zaprosiłem go do Polski - miał zostawić
swój czołg i przyjechać samochodem.
Nie przyjechał - jeszcze.
Spotkałem się
z Litwinem spod Wilna - krajanem mojej żony,
Litwinki tylko w ćwierci,
u mnie, w Polsce, na Mazurach.
Dobrze mówił po polsku.
Wyrwało mu się nieopatrznie:
„ Wy Polaki - wy pany”
Spytałem - skoro nas tak nie lubisz,
to dlaczego tu przyjeżdżasz?
W interesach - odpowiedział.
I mam żonę Polkę - dodał po chwili.
Zrozumiałem.
Mazurzy z dziada - pradziada
wyemigrowali stąd do Niemiec.
Wnuczka i dziadek -opuścili ojcowiznę.
Nią nie targały emocje
- jechała po lepsze życie.
On zabrał wraz z innymi relikwiami
Katechizm Gizewiusza.
Pożegnałem ich na dworcu.
Na pogrzebie Ukrainki,
ofiary Akcji „Wisła”,
dla której miejsce pochówku
było ojczyzną z przymusu,
byli tacy - obcy,ale również stąd,
którzy odśpiewali na jej cześć
ukraińską pieśń.
Nie zrozumiałem słów,
ale pięknie śpiewali.
Albo nie chciałem rozumieć.
Pojechałem do Niemiec kupić samochód.
Pomagała mi przyjaciółka - Niemka,
ale również stąd.
Przy obiedzie w chińskiej restauracji,
nie mówiliśmy o interesach.
Opowiadaliśmy o wojennych losach
naszych rodzin;
ona - o losie dwóch kobiet,
uciekających w panicznym strachu - stąd,
gwałconych i poniżanych - bo chciały żyć.
Przeżyły.
Ja - o Konzentrations Lager Auschwitz,
gdzie zginął brat ojca,
i o oficerze Wehrmachtu,
który brał dziecko - moją mamę -
na kolana i dawał jej
cukierki.
Dziecko nie pytało, dlaczego on tutaj jest.
I dlaczego zabija.
I o moim ojcu - dziesięcioletnim chłopcu -
który pojechał z matką na targ do Jedwabnego.
I widział mord - na Żydach.
Tam zabijali nasi - synu. I Niemcy.
Powiedział to- i zamilkł.
Babcia nie mogła mi opowiedzieć,
jak niemiecki żołnierz wyrwał z jej ramion
żydowską dziewczynkę
i oddał ją w ramiona śmierci.
Po wojnie zabili ją rodzimi bandyci
i zakopali w lesie.
Nie poruszam się w kręgu złych emocji.
Nie znalazłem ich w sobie - nie znalazłem ich u innych.
To dobrze.
W Święto Zmarłych spotykamy się na cmentarzu,
odwiedzając bliskich.
Niemka i moja żona - Litwinka tylko w ćwierci -
pochowały tu rodziców.
Ja - mojego ojca.
Ukrainkę - syn, mój przyjaciel.
Mazurka - swojego dziadka,
bo nie przesadza się starych drzew.
Na rosyjskim grobie
również palą się znicze.
W ich blasku,
niczyich krzywd już nie widać.
Tylko groby naznaczone gwiazdą Dawida,
niszczeją w zapomnieniu.
Wiemy już, że mamy wspólne miejsce
na ziemi;
bo któż może zaprzeczyć, że nie jesteśmy
stąd.
Nie próbuję - i nie chcę - uciekać
od pętli mijającego czasu,
tym bardziej, że ta pętla napełnia się
wciąż nową treścią.
Tygiel - retrospekcja.
Prusy Wschodnie - Warmia i Mazury i wszystko wokoło.
W Konigsbergu,
albo w Królewcu, albo w Kaliningradzie
- jak kto woli -
piłem wódkę z rosyjskim oficerem.
Nie zastanawiałem się, dlaczego z nim piję
właśnie tam.
A cmentarz naszych u was jest - zapytał.
Jest - odpowiedziałem.
W prezencie dostałem sierp i młot
- na furażerce.
Zaprosiłem go do Polski - miał zostawić
swój czołg i przyjechać samochodem.
Nie przyjechał - jeszcze.
Spotkałem się
z Litwinem spod Wilna - krajanem mojej żony,
Litwinki tylko w ćwierci,
u mnie, w Polsce, na Mazurach.
Dobrze mówił po polsku.
Wyrwało mu się nieopatrznie:
„ Wy Polaki - wy pany”
Spytałem - skoro nas tak nie lubisz,
to dlaczego tu przyjeżdżasz?
W interesach - odpowiedział.
I mam żonę Polkę - dodał po chwili.
Zrozumiałem.
Mazurzy z dziada - pradziada
wyemigrowali stąd do Niemiec.
Wnuczka i dziadek -opuścili ojcowiznę.
Nią nie targały emocje
- jechała po lepsze życie.
On zabrał wraz z innymi relikwiami
Katechizm Gizewiusza.
Pożegnałem ich na dworcu.
Na pogrzebie Ukrainki,
ofiary Akcji „Wisła”,
dla której miejsce pochówku
było ojczyzną z przymusu,
byli tacy - obcy,ale również stąd,
którzy odśpiewali na jej cześć
ukraińską pieśń.
Nie zrozumiałem słów,
ale pięknie śpiewali.
Albo nie chciałem rozumieć.
Pojechałem do Niemiec kupić samochód.
Pomagała mi przyjaciółka - Niemka,
ale również stąd.
Przy obiedzie w chińskiej restauracji,
nie mówiliśmy o interesach.
Opowiadaliśmy o wojennych losach
naszych rodzin;
ona - o losie dwóch kobiet,
uciekających w panicznym strachu - stąd,
gwałconych i poniżanych - bo chciały żyć.
Przeżyły.
Ja - o Konzentrations Lager Auschwitz,
gdzie zginął brat ojca,
i o oficerze Wehrmachtu,
który brał dziecko - moją mamę -
na kolana i dawał jej
cukierki.
Dziecko nie pytało, dlaczego on tutaj jest.
I dlaczego zabija.
I o moim ojcu - dziesięcioletnim chłopcu -
który pojechał z matką na targ do Jedwabnego.
I widział mord - na Żydach.
Tam zabijali nasi - synu. I Niemcy.
Powiedział to- i zamilkł.
Babcia nie mogła mi opowiedzieć,
jak niemiecki żołnierz wyrwał z jej ramion
żydowską dziewczynkę
i oddał ją w ramiona śmierci.
Po wojnie zabili ją rodzimi bandyci
i zakopali w lesie.
Nie poruszam się w kręgu złych emocji.
Nie znalazłem ich w sobie - nie znalazłem ich u innych.
To dobrze.
W Święto Zmarłych spotykamy się na cmentarzu,
odwiedzając bliskich.
Niemka i moja żona - Litwinka tylko w ćwierci -
pochowały tu rodziców.
Ja - mojego ojca.
Ukrainkę - syn, mój przyjaciel.
Mazurka - swojego dziadka,
bo nie przesadza się starych drzew.
Na rosyjskim grobie
również palą się znicze.
W ich blasku,
niczyich krzywd już nie widać.
Tylko groby naznaczone gwiazdą Dawida,
niszczeją w zapomnieniu.
Wiemy już, że mamy wspólne miejsce
na ziemi;
bo któż może zaprzeczyć, że nie jesteśmy
stąd.
Nie próbuję - i nie chcę - uciekać
od pętli mijającego czasu,
tym bardziej, że ta pętla napełnia się
wciąż nową treścią.
Re: wierszyki
Dni odpływają,
jak krople deszczu z namokniętego listka
i nikną
w gorącym podmuchu umykającego czasu,
tak szybko, że nie potrafię ich
zapamiętać.
Choć ciągle łudzę się, że przetrwam dłużej
niż kolejna kropla,
pojmuję, jak ulotne jest życie.
jak krople deszczu z namokniętego listka
i nikną
w gorącym podmuchu umykającego czasu,
tak szybko, że nie potrafię ich
zapamiętać.
Choć ciągle łudzę się, że przetrwam dłużej
niż kolejna kropla,
pojmuję, jak ulotne jest życie.
Ostatnio zmieniony 2012-01-02, 09:22:21 przez chochlik, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: wierszyki
Dla D.
Mówisz,
że coraz częściej milczę.
A cóż może mieć do powiedzenia
ktoś,
opisany cyfrowym kodem,
zagubiony w gąszczu nipów
i pinów,
bezwolnie poddany bankowej analizie
zerojedynkowej.
Coraz bardziej tęsknię
do czasów,
w których ludzie biegali z maczugą,
a tyłek podcierali
liściem.
Mówisz,
że coraz częściej milczę.
A cóż może mieć do powiedzenia
ktoś,
opisany cyfrowym kodem,
zagubiony w gąszczu nipów
i pinów,
bezwolnie poddany bankowej analizie
zerojedynkowej.
Coraz bardziej tęsknię
do czasów,
w których ludzie biegali z maczugą,
a tyłek podcierali
liściem.
Ostatnio zmieniony 2011-12-03, 23:40:00 przez chochlik, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: wierszyki
To naturalne, że człowiek umiera.
Powoli , nieuchronnie - umiera.
Umiera, bawiąc się w konformistę.
Idąc na kompromisy - umiera.
Niewielu wystarczy woli,
by nie umrzeć szybciej
niż własne ciało.
Powoli , nieuchronnie - umiera.
Umiera, bawiąc się w konformistę.
Idąc na kompromisy - umiera.
Niewielu wystarczy woli,
by nie umrzeć szybciej
niż własne ciało.
Ostatnio zmieniony 2011-12-03, 23:41:14 przez chochlik, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: wierszyki
Czy warto chcieć być poetą?
Czy warto wystawiać myśli,
tak bardzo intymne, na publiczny osąd,
tylko po to,
by ktoś inny, niekiedy,
odnalazł w nich coś własnego?
Może i warto;
chociażby po to, by zobaczyć,
jak w zwierciadle,
siebie.
I własne człowieczeństwo.
Albo jego brak.
Czasami.
Czy warto wystawiać myśli,
tak bardzo intymne, na publiczny osąd,
tylko po to,
by ktoś inny, niekiedy,
odnalazł w nich coś własnego?
Może i warto;
chociażby po to, by zobaczyć,
jak w zwierciadle,
siebie.
I własne człowieczeństwo.
Albo jego brak.
Czasami.
Re: wierszyki
Obserwuje innych, obserwuję siebie i coraz mniej podoba mi się ta nasza nowa rzeczywistość...( wyłączając dostępność whisky - największe osiągnięcie tej rzeczywistości)
Pije whisky
i nareszcie robię coś sensownego.
Dopieszczam się,
bez lustra,
wmawiając sobie jakim jestem
świetnym facetem:
pracowitym,
myślącym,
zarabiającym cash -
najlepszy wyznacznik wartości
człowieka.
A ten wiersz,
jest całkowicie bez znaczenia,
bo nie da się na nim
zarobić.
A przecież chcę zarobić na butelkę
whisky,
bo przy niej łatwiej jest myśleć,
jakim to jestem świetnym
facetem;
...
czasami widzę gdzieś w oddali
człowieka,
który najbardziej kochał
wiersze
Pije whisky
i nareszcie robię coś sensownego.
Dopieszczam się,
bez lustra,
wmawiając sobie jakim jestem
świetnym facetem:
pracowitym,
myślącym,
zarabiającym cash -
najlepszy wyznacznik wartości
człowieka.
A ten wiersz,
jest całkowicie bez znaczenia,
bo nie da się na nim
zarobić.
A przecież chcę zarobić na butelkę
whisky,
bo przy niej łatwiej jest myśleć,
jakim to jestem świetnym
facetem;
...
czasami widzę gdzieś w oddali
człowieka,
który najbardziej kochał
wiersze