: 2005-03-21, 06:46:17
Układ towarzyski
Szczecinecka (województwo zachodniopomorskie) elita - sędzia, prokurator, komendant policji - uszlachetnia prywatne przyjęcie szefa firmy, w której ujawniono nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych badane przez organy ścigania. Choć sprawę opisała lokalna gazeta, przedstawiciele władzy nadal piastują swe funkcje, a firma nadal nie płaci państwu naliczonych zaległości.
We wrześniu ub.r. "Głos Koszaliński" opisał, jak w podszczecinieckiej Piławie, na parapetówce połączonej z imieninami żony właściciela prywatnej posesji i jednego z szefów Kronospanu (bo o tę firmę chodzi), przy przyjemnie zastawionych stołach balował miejscowy komendant policji Henryk Wiech, prezes Sądu Rejonowego w Szczecinku - Ryszard Miazek oraz zastępca szefa tamtejszej Prokuratury Rejonowej - Jerzy Sajchta.
Było nie było przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości nie mogli nie wiedzieć, że ich gospodarz i współwłaściciel Kronospanu ma ciągnące się od listopada 2001 r. problemy. Wtedy to inspektor Kontroli Skarbowej ze Szczecina, po kontroli ksiąg rachunkowych za okres od 1 października 1995 r. do września 1996 r., wyliczył, że spółka powinna zapłacić 3,191 mln zł zaległości podatkowych plus 6,741 mln zł odsetek karnych. Inspektor uznał, że właściciele zawyżyli wbrew prawu koszty uzyskania dochodu, płacąc należącym do właściciela firmy spółkom zarejestrowanym na Cyprze za licencję na nowe produkty i wdrożenie technologii do ich wyrobu. Kronospan odwołał się do koszalińskiej delegatury Izby Skarbowej w Szczecinie, która w całości uchyliła decyzję inspektora. Służby skarbowe II instancji wyliczyły, że strata spółki zadeklarowana przez właścicieli Kronospanu była mniejsza o ponad 6,5 mln zł, niemniej i od tej, mniejszej kwoty, firma podatek Skarbowi Państwa zapłacić powinna.
Po ujawnieniu przez media, że warszawska prokurator bawiła się w Sylwestra z osobami będącymi w zainteresowaniu organów ścigania, bohaterka publikacji została natychmiast zawieszona. Bohaterowie artykułu w "Głosie Koszalina" dalej spokojnie pełnią swoje funkcje.
Materiały zebrane podczas kontroli skarbowej były podstawą wszczęcia dwóch postępowań karno-skarbowych. - Śledztwo przeciwko Kronospanowi jeszcze się nie skończyło.
To nie pierwsze problemy szefów Kronospanu z wymiarem sprawiedliwości. Peter Kaindl, właściciel koncernu działającego w kilku krajach europejskich, został już SKAZANY ZA NIEPŁACENIE podatków przez Sąd Okręgowy w Padeborn w Saksonii.
Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiadali również Ingo Leiner, prezes niemieckiego Kronospanu, i Reiner Barbier, doradca gospodarczy spółki. Wymierzono im kary 24 miesięcy więzienia - właścicielowi, 17 miesięcy - prezesowi i 18 - doradcy. Wobec Kaindla orzeczono również 5 mln euro grzywny.
Izba Karna prowadząca postępowanie w ich sprawie - jak donosiła niemiecka prasa - ustaliła, że od 1995 r. kierownictwo koncernu zastanawiało się, jak oszukać niemieckiego fiskusa. Pieniądze, na podstawie sfałszowanych umów licencyjnych, wyprowadzano do spółek zarejestrowanych na Cyprze należących do Petera Kaindla. W latach 1998-2002 z niemieckich spółek-córek w Sanebecku i Lamperswalde na Cypr wyekspediowano 33 mln euro. Do tych transakcji - pisały gazety - wykorzystano również firmę ze Szczecinka. Prokuratura w Bielfeld oskarżyła kierownictwo Kronospanu również o wyłudzenie z saksońskiego banku w 1997 r. 2,5 mln euro. Prokurator podkreślał podczas procesu, że przestępstwa były planowane latami i realizowane z "kryminalną energią". Za namową adwokatów oskarżeni przyznali się do winy i sprawę uszczupleń szybko zakończono.
W podobny sposób jak w Niemczech, kierownictwo koncernu zaniżało zyski w Polsce. Tu również, powołując się na kupno licencji know-how, wyprowadzano pieniądze na Cypr. Inspektor skarbowy kontrolujący firmę dowodził, że na zakup licencji i wdrożenie jej w Szczecinku nie ma żadnych dokumentów, choć firma wypłaciła spółkom cypryjskim 100 mln zł.
Po balu w podszczecinieckiej Piławie, gdzie gościli sędzia, komendant i prokurator, powstało podejrzenie dziwnych powiązań przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości z szefami podejrzanej spółki. Pieniędzy na razie nie odzyskano. Jedno z postępowań prokuratorskich zostało umorzone, drugie trwa. W Niemczech załatwiono tę sprawę szybko i sprawnie, u nas tonie ona w procedurach.
Szczecinecka (województwo zachodniopomorskie) elita - sędzia, prokurator, komendant policji - uszlachetnia prywatne przyjęcie szefa firmy, w której ujawniono nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych badane przez organy ścigania. Choć sprawę opisała lokalna gazeta, przedstawiciele władzy nadal piastują swe funkcje, a firma nadal nie płaci państwu naliczonych zaległości.
We wrześniu ub.r. "Głos Koszaliński" opisał, jak w podszczecinieckiej Piławie, na parapetówce połączonej z imieninami żony właściciela prywatnej posesji i jednego z szefów Kronospanu (bo o tę firmę chodzi), przy przyjemnie zastawionych stołach balował miejscowy komendant policji Henryk Wiech, prezes Sądu Rejonowego w Szczecinku - Ryszard Miazek oraz zastępca szefa tamtejszej Prokuratury Rejonowej - Jerzy Sajchta.
Było nie było przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości nie mogli nie wiedzieć, że ich gospodarz i współwłaściciel Kronospanu ma ciągnące się od listopada 2001 r. problemy. Wtedy to inspektor Kontroli Skarbowej ze Szczecina, po kontroli ksiąg rachunkowych za okres od 1 października 1995 r. do września 1996 r., wyliczył, że spółka powinna zapłacić 3,191 mln zł zaległości podatkowych plus 6,741 mln zł odsetek karnych. Inspektor uznał, że właściciele zawyżyli wbrew prawu koszty uzyskania dochodu, płacąc należącym do właściciela firmy spółkom zarejestrowanym na Cyprze za licencję na nowe produkty i wdrożenie technologii do ich wyrobu. Kronospan odwołał się do koszalińskiej delegatury Izby Skarbowej w Szczecinie, która w całości uchyliła decyzję inspektora. Służby skarbowe II instancji wyliczyły, że strata spółki zadeklarowana przez właścicieli Kronospanu była mniejsza o ponad 6,5 mln zł, niemniej i od tej, mniejszej kwoty, firma podatek Skarbowi Państwa zapłacić powinna.
Po ujawnieniu przez media, że warszawska prokurator bawiła się w Sylwestra z osobami będącymi w zainteresowaniu organów ścigania, bohaterka publikacji została natychmiast zawieszona. Bohaterowie artykułu w "Głosie Koszalina" dalej spokojnie pełnią swoje funkcje.
Materiały zebrane podczas kontroli skarbowej były podstawą wszczęcia dwóch postępowań karno-skarbowych. - Śledztwo przeciwko Kronospanowi jeszcze się nie skończyło.
To nie pierwsze problemy szefów Kronospanu z wymiarem sprawiedliwości. Peter Kaindl, właściciel koncernu działającego w kilku krajach europejskich, został już SKAZANY ZA NIEPŁACENIE podatków przez Sąd Okręgowy w Padeborn w Saksonii.
Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiadali również Ingo Leiner, prezes niemieckiego Kronospanu, i Reiner Barbier, doradca gospodarczy spółki. Wymierzono im kary 24 miesięcy więzienia - właścicielowi, 17 miesięcy - prezesowi i 18 - doradcy. Wobec Kaindla orzeczono również 5 mln euro grzywny.
Izba Karna prowadząca postępowanie w ich sprawie - jak donosiła niemiecka prasa - ustaliła, że od 1995 r. kierownictwo koncernu zastanawiało się, jak oszukać niemieckiego fiskusa. Pieniądze, na podstawie sfałszowanych umów licencyjnych, wyprowadzano do spółek zarejestrowanych na Cyprze należących do Petera Kaindla. W latach 1998-2002 z niemieckich spółek-córek w Sanebecku i Lamperswalde na Cypr wyekspediowano 33 mln euro. Do tych transakcji - pisały gazety - wykorzystano również firmę ze Szczecinka. Prokuratura w Bielfeld oskarżyła kierownictwo Kronospanu również o wyłudzenie z saksońskiego banku w 1997 r. 2,5 mln euro. Prokurator podkreślał podczas procesu, że przestępstwa były planowane latami i realizowane z "kryminalną energią". Za namową adwokatów oskarżeni przyznali się do winy i sprawę uszczupleń szybko zakończono.
W podobny sposób jak w Niemczech, kierownictwo koncernu zaniżało zyski w Polsce. Tu również, powołując się na kupno licencji know-how, wyprowadzano pieniądze na Cypr. Inspektor skarbowy kontrolujący firmę dowodził, że na zakup licencji i wdrożenie jej w Szczecinku nie ma żadnych dokumentów, choć firma wypłaciła spółkom cypryjskim 100 mln zł.
Po balu w podszczecinieckiej Piławie, gdzie gościli sędzia, komendant i prokurator, powstało podejrzenie dziwnych powiązań przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości z szefami podejrzanej spółki. Pieniędzy na razie nie odzyskano. Jedno z postępowań prokuratorskich zostało umorzone, drugie trwa. W Niemczech załatwiono tę sprawę szybko i sprawnie, u nas tonie ona w procedurach.