Fiszer odwalił kawałek dobrej roboty z dramami
nareszcie ludzie w ogóle się ruszyli z miejsca
ale widać było że wszystkim odpowiadało
to było najlepsze wspomnienie wieczoru
najgorsze wspomnienie to nie stety MC Śledź...
momentami czułem się jak na bitwie hip hop...
klubu klubu trochę mnie podniosło na duchu
jednak na następny jeżeli będzie zjawię się jedynie dla drumsów
MC odstraszający... oprócz kilku jego znajomych to ludzie woleli słuchać muzy
aaa jeszcze coś dodam bo mi się przypomniało
po skończonym meczu salka zapełniła się bardziej
ale to co odwalił niedoszły hiphopowiec śledź przeszło ludzkie pojęcie...
"Kiedy Boruc ratował nam mecze i bronił piłki nie do obrony, to był Królem Arturem. Dzisiaj jest Borubarem. Kibice, którzy myślą, że skoro już poświęcają swój cenny czas na oglądanie trzech meczów rocznie (w kowbojskich bialo-czerwonych kapeluszach) to NALEŻY IM SIĘ wspaniała gra, naśmiewają się z Boruca. Nie na tym polega bycie kibicem, osły!"
nie mój cytat ale zgadzam się z nim w 100%