mazurskie szanty
: 2007-03-23, 14:02:42
Kiedyś popełniłem ci ja dwa tekściki. Jeśli ostródzcy szantmeni uznają te tekściki za warte zaśpiewania, nie będę rościł pretensji do praw autorskich i ewntualnych przeróbek tekstu. Jeśli nie, to trudno,sam będę je ryczał
Ostródzka szanta.
Zrefowane są już żagle,
fale cicho burty pieszczą,
księżyc polazł gdzieś za chmury,
a ja łowię sobie leszcze.
"Moczę kija" w wodzie rzeki,
której nurt w jeziorze znika.
Dym się wciska pod powieki,
gdzieś przy uchu komar bzyka.
Refr.
Chłopie, to nie Ameryka,
to ostródzka jest kraina,
perła pereł we wszechświecie,
to jest miłość ma jedyna
Kumpel zasnął przy ognisku,
widać łyknął trochę piwka.
Nie śnią mu się obce lądy,
przecież tutaj ma już wszystko.
Bo gdzie znajdzie taki wietrzyk,
co ma zapach tataraku.
Bo gdzie znajdzie taką przystań
jak ta, na mazurskim szlaku.
Refr.
Chłopie, to nie Ameryka,
to ostródzka jest kraina,
perła pereł we wszechświecie,
To jest miłość ma jedyna.
Przystań utonęła w mroku,
ryba powiedziała: żegnaj,
a ja wciąż dziękuję Bogu
za wiatr, co mnie tutaj przygnał.
Chłopie, nie do Ameryki,
do ostródzkiej to krainy,
perły pereł we wszechświecie,
do miłości mej jedynej.
Refr.
Tak,tak, chłopie, to nie Ameryka,
to ostródzka jest kraina,
perła pereł we wszechświecie,
to jest miłość ma jedyna.
Szanta o Dance.
Z głupia frant ostro przyszkwaliło,
łajbą bujnęło na zawietrzną.
Danki to wcale nie wzruszyło,
kobietą bardzo jest waleczną.
Malutka ta Danka,
że ledwo ją zza burty widać,
a taka waleczna.
Tu ostry szkwał,a ona nic.
No,no,ale jest ta Danka.
Wiatr zagrał werbel na grotżaglu,
zajazgotały ostro wanty,
a ja ściskając w dłoni rumpel,
cichutko nucę sobie szantę.
Tak sobie nucę tą szantę.
Szantę o Dance oczywiście sobie nucę.
No bo o kim mam nucić?
Tylko o Dance.
Moje marzenia pofrunęły
jak jacht, co stanął w pełnym ślizgu,
a w słońca świetlnej aureoli
śmiała się Danka - cud zjawisko.
To nie ze mnie się śmiała ta Danka,
w końcu zupełnie nieźle żegluję
po jeziorkach,
ona radośnie się śmiała,
ot tak, ze szczęścia się śmiała,
ze szczęścia.
Niech inni płyną gdzieś na atol,
na antypodach znajdą przystań,
a ja popłynę łajbą z Danką
- na Czarcią wyspę.
Na oceanach ryczą czterdziestki,
strasznie ryczą.
I cyklon ślepi złośliwym okiem.
I tsunami też bywa.
A ja halsikiem w lewo,
halsikiem w prawo, po jeziorku
- na Czarcią Wyspę.
Ostródzka szanta.
Zrefowane są już żagle,
fale cicho burty pieszczą,
księżyc polazł gdzieś za chmury,
a ja łowię sobie leszcze.
"Moczę kija" w wodzie rzeki,
której nurt w jeziorze znika.
Dym się wciska pod powieki,
gdzieś przy uchu komar bzyka.
Refr.
Chłopie, to nie Ameryka,
to ostródzka jest kraina,
perła pereł we wszechświecie,
to jest miłość ma jedyna
Kumpel zasnął przy ognisku,
widać łyknął trochę piwka.
Nie śnią mu się obce lądy,
przecież tutaj ma już wszystko.
Bo gdzie znajdzie taki wietrzyk,
co ma zapach tataraku.
Bo gdzie znajdzie taką przystań
jak ta, na mazurskim szlaku.
Refr.
Chłopie, to nie Ameryka,
to ostródzka jest kraina,
perła pereł we wszechświecie,
To jest miłość ma jedyna.
Przystań utonęła w mroku,
ryba powiedziała: żegnaj,
a ja wciąż dziękuję Bogu
za wiatr, co mnie tutaj przygnał.
Chłopie, nie do Ameryki,
do ostródzkiej to krainy,
perły pereł we wszechświecie,
do miłości mej jedynej.
Refr.
Tak,tak, chłopie, to nie Ameryka,
to ostródzka jest kraina,
perła pereł we wszechświecie,
to jest miłość ma jedyna.
Szanta o Dance.
Z głupia frant ostro przyszkwaliło,
łajbą bujnęło na zawietrzną.
Danki to wcale nie wzruszyło,
kobietą bardzo jest waleczną.
Malutka ta Danka,
że ledwo ją zza burty widać,
a taka waleczna.
Tu ostry szkwał,a ona nic.
No,no,ale jest ta Danka.
Wiatr zagrał werbel na grotżaglu,
zajazgotały ostro wanty,
a ja ściskając w dłoni rumpel,
cichutko nucę sobie szantę.
Tak sobie nucę tą szantę.
Szantę o Dance oczywiście sobie nucę.
No bo o kim mam nucić?
Tylko o Dance.
Moje marzenia pofrunęły
jak jacht, co stanął w pełnym ślizgu,
a w słońca świetlnej aureoli
śmiała się Danka - cud zjawisko.
To nie ze mnie się śmiała ta Danka,
w końcu zupełnie nieźle żegluję
po jeziorkach,
ona radośnie się śmiała,
ot tak, ze szczęścia się śmiała,
ze szczęścia.
Niech inni płyną gdzieś na atol,
na antypodach znajdą przystań,
a ja popłynę łajbą z Danką
- na Czarcią wyspę.
Na oceanach ryczą czterdziestki,
strasznie ryczą.
I cyklon ślepi złośliwym okiem.
I tsunami też bywa.
A ja halsikiem w lewo,
halsikiem w prawo, po jeziorku
- na Czarcią Wyspę.